Quantcast
Channel: KURNA CHATA OWINIĘTA W DYM czyli migawki z chatki Beatki
Viewing all 74 articles
Browse latest View live

DETEKTYW INWEKTYW- CZYLI POST O TYM JAK BEATCE DRZEWO Z LASU UKRADLI I CO Z TEGO WYNIKŁO

$
0
0

Stan z dzisiejszego popołudnia
Jednego popołudnia przyjechała na rowerze G.-przyjaciółeczka moja serdeczna i zdyszana woła od progu..
Słuchaj ,, mój kuzyn widział dziś  rano jak w twoim lesie jeden facet z Zabruzd wycinał sosnę, a potem załadował ją i wywiózł traktorem.Kuzyn poznał jego traktor i wie co to za człowiek.
On mieszka tam pod lasem i jest ogólnie znany z tego ,że wycina cudze drzewa....

Nic z tego kochana - mówię.  Onegdaj pan S.-wyciął wszystkie moje sosny.Zobacz- tam leżą pocięte na bale, bo  dopiero co był tartak i pocięliśmy.Więc to ukradzione drzewo nie należy do mnie.To sosna sąsiada...

Ale G , nie odpuszcza .
Idz -mówi- do pana S.i się go zapytaj . Niech sprawdzi ,bo to nie może być tak ,że ci drzewo z lasu na bezczelnego wycinają a ty nic nie robisz..

Dobra,pódę i pogadam... odpowiadam dla świętego spokoju,ale pewna jestem, że to pomyłka , bo moje sosny  wycięte  jak jedna.
 I przy okazji dowiem się jeszcze ,jakim cudem pan S przywiózł 15 drzew a odznaczylismy 8.
Nie tylko Jezus Chrystus umiał dokonać cudownego rozmnożenia, bo pan S też to  potrafi jak widać...
Ciekawe który sąsiad przyleci z krzykiem...

Wiec idę i roztłumaczam panu S- jak jest... że była G, że kuzyn, że sosna , ple, ple ple...
Pan S.mówi  ,że  to ukradzione -stanowczo nie moje , tylko pana B.
A te 15 drzew rozmnożone z ośmiu -to dlatego, że zle policzyliśmy.
Ok ,,, no to luz,,, wracam do domu , myśląc, ze mam wolne popołudnie..

Oj naiwna ,naiwna, naiwna jak dziecko we mgle...

Bo panu S coś nie dawało spokoju..Wsiadł na swój  czerwony motor marki Honda, wcisnął na głowę biały kask , starannie zapiał pod brodą skórzane paski, dociagnął sprzączki i pojechaaaaaaał na drugi koniec wsi porozmawiać z panem G
 .Bo pan G ma  84 lata ,posiada las obok mojego i dokładnie wie gdzie przebiegają granice naszych działek.
I z tej rozmowy  wynikły dwa fakty...
Że po pierwsze primo- ja mam dwa razy tyle lasu niż myślałam,że mam.
A PO DRUGIE PRIMO -ŻE TO BYŁA JEDNAK MOJA SOSNA.

I wówczas pan S. oczien wnerwiłsia/jak mawiał jeden znajomy aktor - któremu się zdawało ,że zna rosyjski/
Bo nie będzie tu jakiś ch...j z Zabruzd pluł nam w twarz...
Wsiadł pan S ponownie na swój czerwony motor marki Honda i wcisnął biały kask na głowę.. Pojechał do tego gościa spod lasu i nie wiem co mu nawinął ,ale  po godzinie facet znalazł się na  moim ganku , przeprosił i wypłacił mi należność za drzewo.
Cała akcja trwała nie więcej niż 6 godzin..

Policja?  a po co Policja ...?
Wystarczył jeden detektyw inwektyw ... plus czerwony motocykl marki Honda i biały kask.na mądrej głowie pana S.

Ściskam
wasza - bogatsza o sto złotych i pół hektara lasu.

-GAJA

ps
Kuzyna przyjaciółeczki w życiu na oczy moje nie widziałam. W sąsiedniej wsi mieszka./ podobno/.Za lasem.Nie mam pojęcia najmniejszego co i gdzie posiada.
On zaś zna mój stan posiadania o wiele dokładniej niż ja- jak się okazuje.
A wniosek z tego taki płynie, że jak by się tu, w Zwoli- człowiek z kimś zadał... no z mężczyzną jakimś, intymne- dla przykładu... To po godzinie  - w Zabruzdach, Swidrze i Baczkowie wiedzieli by ile razy gość szczytował..
Oj ,muszę, kurde- uważać..
Oto piętro pracowni.Widać na co poszły sosny?









KIEJBY JAŁOWICA..

$
0
0
Chłodno i mokro sie ostatnio zrobiło , więc spadam powoli z budowy. Kominek niestety nie wystarcza , żeby ogrzać te moje wielkie, otwarte przestrzenie.Dużo mi sie w tym roku udało ale elewacji nie zdążyłam zrobić. Zresztą nie bardzo do tego parłam. Fakt ze miałam inne rzeczy /budowlane/ na głowie ...ale też ciagle walczyłam ze sobą, bo nie wiedziałam jaką elewacje mam dać. Wiec nie przyspieszałam  i chyba dobrze ,bo nie zrobimy jednak tynku akrylowego . Bedzie drewniana, niczym nie zabezpieczana , dębowa i w przyszłym roku . Dęby jeszcze w lesie , stoją i mają sie dobrze.
Wiec w  domu zimno jest i wróciłam do miasta ,a na budowę dojezdzam tylko żeby rozliczyć majstrów i podziwiać co zrobli.
I tak oto.
Wykonane zostało pokrycie dachu i konstrukcja pod werandę. Niezłe sprzatanie mnie czeka na wiosnę...
Konstrukcja  nad wejściem
Wejście - cd plus świetlik,
Kupiłam kiedyś na Allegro stare okno. Miałam robić autorski witraż czy fusing , ale w koncu dałam do oszklenia i poprosiłam żeby każdą płaszczyznę wykonano z innego szkła. I wyszło świetnie.
Bardzo ładnie nawiazuje do innych przeszkleń. choćby w drzwiach w dużym domu .gdzie też jest każda szybka inna.
Cudny ten świetlik. Prawda?
Jeszcze nie koniec prac przy werandzie -bo trzeba odeskowac i pokryc papą , ale stolarze już prace zakonczyli i zeszli z budowy.
Poza tym panowie S załozyli okna , okiennice i drzwi wewnętrzne.
Zła wiadomosć jest taka, że niestety wszystkie okna są do wymiany. Szkoda wielka- bo myślałam, że sie uda zachować oryginalne , ale przy rozkładaniu , składaniu i PROSTOWANIU chałupy , komletnie zmieniły się parametry i szpary są po 5 cm.
Widać?
Kurcze... bardzo żałuję.Mialam nadzieję ...
Będę musiała je jakoś we wnetrzu wmontować ,bo przecież porąbać nie dam.
Jednakowoż -jak to mówią,, kazdy kij ma dwa końce,, i się zamówi okna ,ktore  będę otwierać jednym palcem.
Nie bójta się - drewniane będą. Ze szprosami..
Tyle że muszą być funkcjonalne bo to pracownia będzie i różne dziwne substancje czasem śmierdzą.
Na szczęscie drzwi są względnie proste , wejściowe też. Dostały nową futrynę, ale jeszcze nie są zamontowane bo odpadł stary zawias i szukamy drugiego oryginału.
Wszystkie zdjecia do sklepu na Etsy -ostatnio robię w chacie .I chyba sie podobają - sądząc po sprzedazy.. Tak, ma  pracownia klimat , co dobrze rokuje.
A w second handzie w Zelechowie - udało mi się kupić takie dwie , blisko stuletnie firanki .
Haftowane ręcznie, wykończone koronką na siatce . Duże- idealne do saloniku w Chacie.

Zapłaciłam 11.90- bo tam tkaniny po 12 zł za kg są. Normalnie oczom i szcześciu swojemu nie wierzę..

Odgrażałam się  w tamtym roku ,że  już mi tylko gałeczki i firaneczki zostały, a tu przyszło pracownię budować i wszystkie damskie duperele musiałam odłożyc na pólkę.

Trudno...

A wiecie ?Razem z werandą pracownia będzie miała 300 m kw.
O matko, ale wypas.
Rozbuchałam sie ,,kiejby jałowica na koniczynie,,

Uściski
-Gaja
Ps.
 Jałowica- to był ulubiony tekst moich kolegów z klasy z liceum , którzy nasze dziewczęce wygłupy zwykli kwitować  cytatem z Reymonta.
Gdzie sa chłopcy z tamtych lat.....

Beata Jarmołowska FashionPhilosophy Fashion Week Poland 2009 for Fashion TV

$
0
0


KONKURS POLAND FASHION WEEK.

Organizatorzy Poland Fashion Week ogłosli konkurs na najopularniejszy flm ze wszystkich edycji.
Fim z mojego pokazu z kolekcja.. A to zycie jak sen,, prowadzi 3000 głosów ale mam prosbe , WYSWIETLAJCIE i ogladajcie bo nagroda jest pokaz i stosko w showroomie.
Dziekuje i serdecznie pozdrawiam
Beata
 

CODZIENNIE MOCNIEJ W CIEBE WRASTAM...

$
0
0
Dziś konczy się 2016- wspaniały rok.
Spełniały mi się marzenia..
Plan budowlany zrealizowałam w 100 procentach.
I JESZCZE ŻYJĘ...
Zdrowie generalnie dopisuje , mogę nawet powiedzieć ,że od dawna nie czułam sie tak dobrze, sprawna i silna.
Całą wiosnę, lato i część jesieni spędziłam w czystym  srodowisku, posród znanych, przyjaznych mi osób ,w miejscu które kocham  .
Jadłam proste , ekologiczne pożywienie - wyhodowane samodzielnie lub korzystałam z darów z okolicznych sadów i ogrodów.
Bo u nas w Zwoli -to już tak jest, że człowiek rzadko do domu z pustymi rękami wraca.
Chciałam kiedyś zaplacić jednej z zaprzyjaznionych pań za  bagażnik wypelniony rożnymi dobrami z jej ogródka . I  usłyszałam,, NO CO TY, DAJ SPOKÓJ, PRZECIEZ RAZEM TU ŻYJEMY..
Piekne , prawda?
Taką Zwolę pamietam, taką pokochałam pierwszą dziecięcą miłością i już została w moim sercu... na zawsze..

MÓJ DOM
MOJE MIEJCE NA ZIEMI
NAJPIEKNIEJSZE NA ŚWIECIE

UKOCHANE .

POLSKA


Ziemio ojczysta, ziemio jasna.
Nie będę powalonym drzewem
Codziennie mocniej w ciebie wrastam
Radością, smutkiem ,dumą , gniewem.

...............

Wiec teraz, zimą- odcinam kupony od wspaniałego , upalnego lata i cieszę się na następny rok.. w którym to będę zasuwać przy wykończeniówce  jak lokomotywa ,ale to przecież nic nowego- był czas przywyknąć.
Jak widać- weranda została odeskowana i wszystko pokryto papą, która z roku na rok produkowana jest w  gorszej jakosci. Ale trudno - na jeden sezon musi wystarczyć.



Tak wyglada weranda z zadaszeniem.Wiosną trzeba zrobić podsypkę która będzie sięgała do granicy betonowych słupów , no i ułożyć podłogę.
Myslę, że zrobię bruk drewniany  bo mi mnóstwo kantówki zostało i niektora dębowa jest. A że  weranda  została zadaszona   to może bruk trochę poleży...



Odeskowanie zrobilismy z osikowego drewna- dlatego takie  białe. Sosny mi sie powoli kończą, Dębów jest w opór wprawdzie , są wielkie i stare, ale nie wysezonowane, wiec użyliśmy  osiki.
Leśniczy kazał wycinać -bo to podobno chwast dla lasu jest , a że  grube były - to się przydały.
Generalnie to dosyć miekkie  drewno  i do celów budowlanych rzadko stosowane.Pierwszy raz widziałam jak belka ,przy mnie  , na tartaku, świeżo  i prosto scięta, po zdjęciu z prowadnic odgięła sie o 30 stopni.
Ale na powietrzu osika, topola twardnieje jak kamień i jest bardzo wytrzymała.
Tyle literatura i podania ludowe , a jak bedzie to sie zobaczy..




A poza tym dar wspaniały dostałam .Mianowicie od cioci z Hameryki Zwola otrzymała 8 sztuk , starych, wiktoriańskich drzwi- co to będą wisienką na torcie w  starej chałupię.
I tu pozdrawiam  najserdeczniej Chicago i moją Ankę najmilejszą, ktora te drzwi wypatrzyła  na farmie u swojego sasiada w Wisconsin. wynajeła kontener i wysłała  przez ocean w prezencie swojej przyjaciółce .
Do Polski, pod Garwolin.
Ma dziewczyna gest...zawsze miała...
ANIA. PRZEPIEKNE SA.Autentyczne, drwniane, z gałkami i starymi okuciami. Niektóre podwojne





A oscieżnice  się dorobi. Drzwi juz u stolarza stoja. bo futryny wspomniane, no i trzeba troszke pokleic .W w transporcie dwie płyciny pękły ,ale mistrz Adamczyk to tak narawi, że sladu nie bedzie
Najserdeczniej ci dziekuję kochana. Ciężko by było znależć bardziej wyszukane drzwi.
Wspaniały dar.
Dziekuję jeszcze raz.

Mamy dziś dzien szczególny. I w zwiazku z tym chciałam  podziękowac czytelnikom bloga za  obecnosć, , komentarze, odwiedziny, Za Wasze niezwykle dla mnie ważne - cieple słowa i wsparcie, dzieki temu widzę znów światełko w tunelu , które czasem znika.
I zyczę Wam  ZDROWIA ,spełniajacych sie marzeń , miłości, przyjaciół takich jak moi i łez wruszenia , które rzezbią bruzdy na policzkach.
Ot  ... jedna zmarszczka wiecej, ALE JAKA PIEKNA.

Wszystkiego najlepszego - Kochani



Gaja












Z PORADNIKA STAREGO CHEMIKA....

$
0
0
CZYLI POST O TYM JAK BEATKA WOSK DO DREWNA ROBIŁA I CO Z TEGO WYNIKŁO.
Najpierw kilka zdjęć z ogrodu- który kwitnie jak szalony i cieszy oko.Dobrą ziemię tu mam, cięzką i dosyć żyzną . To nie są  otwockie piaski...


Lilie, liliowce, iglaki i byliny  kochają to miejsce , tyle że paskudna susza jest w okolicy . Rury do wody- są już wprawdzie  wyprowadzone do ogrodu, ale woda na razie tylko z węża, z głównego ujęcia.Może za jakieś dwa tygodnie, po zamontowaniu hydroforu- pojawi się w rurach.
Ale nie o tym  miało być...
Do rzeczy...
Wosk do drewna , do mebli ostatnio robiłam. O przyczynach tego desperackiego kroku - za chwilę. Teraz przepis , jako, że się proces powiódł.

Należy posiadać.
Wosk pszczeli naturalny/ kupujemy u pszczelarza mniej więcej po 30 zł za kg./
Terpentyna  lub terpentyna balsamiczna - w sklepie z farbami po 22 zł za litr/ W Otwocku/





Pięknie pachnący, pszczeli wosk   rozgrzewamy w garnku. Trwa to  5 minut.Zaleca się przecedzenie wosku w celu usunięcia paprochów, ale ja przelałam ostrożnie do drugiego garnka,pozostawiając brudy  na dnie.Następnie dolewamy terpentynę ... i .....


Po zastygnięciu - w zależności od proporcji użytych składników ,  mamy wosk w płynie lub w paście.
Użyto
 na wosk w płynie- 
1 część wosku pszczelego / 3 części terpentyny
na wosk w paście
330 gr wosku pszczelego/ 0,5 l terpentyny.
Przepis na wosk płynny pochodzi od mojego ulubionego stolarza. Zaś wosk w paście- jest  wynikiem tego ,że nie zauważyłam że trzymam w reku butelkę 0,5 litra a nie litrową. Pasta sprawuje się świetnie do tego stopnia , że zaraz zrobię z tego przepisu wosk postarzający i wybielający... Po co mi jakieś Autentico albo Anne Sloane ...
Ściany w Chacie- czyszczone były ostatnio.Tu widać je w pełnej starej krasie.Resztki gazet, farby, koszmarne , grube, czarne smołowanie i  brud. 
Tu widzimy ścianę po oczyszczeniu , z dziurami po kornikach i śladami po gwożdziach, ale ta ciemniejsza deska, z charakterem - jest pokryta MOIM woskiem . Fakt- drewno trochę ciemnieje , ale pasta pięknie podkreśla słoje  i z defektów tworzy dekorację  ,zaś ściana  przyjemnie  pachnie.
Wnioski.
Zrobię samodzielnie  wosk do zabezpieczenia ścian w mojej chacie PONIEWAŻ...

1 Nie będę wdychać, ani mieszkać z całą tablicą Mendelejewa-bo wiem czego używam.
 Przy okazji testowania wosku- sprawdziłam także luksusowy ,  drogi, zakupiony w dobrym sklepie z farbami- olej do drewna tzw  naturalny. Nooo. to na pewno nie jest produkt eko sądząc po zapachu / smrodzie/

2 Wosk i terpentyna znakomicie działają anty- kornikowo. Stolarz twierdzi ,że to wystarczy na długie lata.

3. Ekonomia . To jest stosunkowo tanie zabezpieczenie  - co  jest dla mnie ważne .

Bo proszę sobie wyobrazić,  wielkie powierzchnie   starych ,drewnianych ścian wewnętrznych , wymagających starannego wykończenia. Postanowiłam bowiem,że pomimo totalnych dziur ,  200 letnie  bale  mają pozostać odsłonięte.I  zwiazaną z tym konieczność  zakupu kilogramów wosku  w marketach budowlanych , lub craft sklepie- po 60 zł za puszeczke 0,5kg
Nawet nie chce mi się liczyć..... i po co...
Sciskam
GAJA
Ps. Wady też są.Dosyć długo to schnie, a zanim wyschnie jest lepkie. I lepiej wygląda wypolerowane ale o tym wkrótce.

LUUUUDZIE... WIOSNA IDZIEEEE.

$
0
0
Jakoś tak się w tym roku wczesnie zaczęło. Tzn tu u mnie, na podlaskim Mazowszu. I nie to żeby  całkiem słodko było... Na podwórku wpada się po kolana w rozmiekłą, rozdeszczona glinę i z wlewajacym sie w gumiaki błotem - szybko sie do domu zmyka .
Ale juz zielone kiełki na wierzchu są, powietrze inaczej pachnie i nadzeja jest , wiara jest.
.
Zdecydownie. pierwsze co zrobie to melioracja terenu.

Stoję w blokach , jak to ja - paranoiczny narwaniec. Psychopatka co sie wykonania wyroku doczekac nie może,  normalnie. Jakbym nie wiedziała co to znaczy  wykonczeniówka.Jakbym juz domu kiedys nie budowała....
Wypomnijcie mi - prosze, tę niecierpliwośc jak zacznę od połowy sezonu, mniej - więcej, łzy lać i pisac ,że mnie budowlańcy  wykończą.
 Ok?.
 Dobrze mi to zrobi i wezme wszystko  na klatę z pokorą . Obiecuje.

Leeecz...

Dostałam zdjecia z sesji zsjęciowej z ubiegłego lata i nadziwić sie  nie mogę jaki piekny klimat sie udalo uzyskać  w tej mojej prwizorce.Oczywiście wielka to zasługa Pauiny Zygmunt/ modelka / i Jerzego Stalegi/ fotograf/
Ale namiastka wnetrza na tej fotografii też przyjemnie wygląda.
Ja wiem, że na podłodze jeszcze beton ,a na suficie błekitna markiza z mojej sypialni , ale  widać, że wkrótce ładnie tu będzie.




Oto piękna Paulinka na tle ściany zewnetrznej iubrania z kolekcji,, Spod Śniegu,,.
Kiedy zimą było  mi smutno i żle, to sobie tę sesję- skapaną  w  zwolskim , ekologicznym słoncu  oglądałam i się nakręcałam
NO TO TERAZ MAM .



Pan Adamczyk z Celestynowa poreperował wszystkie stare ramiaki i drzwi z Hameryki. Dorobił futryny  , oszklił  nowym/ starym./ szklem i juz gotowe - czekaja na transport do Zwoli.

Jeszcze nie wiem   gdzie beda wmontowane  stare łukowate okienka, ale zapewne niebawem sie na nie jakies miejsce znajdzie. I jak znam swoje zycie, to sie okaże, że bez tych okienek to ono sensu by żadnego nie miało.

Temat drzwi  wydaje sie byc zakonczony bo z Chicago dostałam osiem i kazałam przywiezc ze wsi te wszystkie co je przez lata na Allegroo kupowałam. Tez futryny dostaly i kleska urodzaju jest
Zastanawiałam sie ostatnio gdzie by tu w Zwoli scianke dobudowac bo chyba za duzo tych drzwi mam a niektóre bardzo ładne.Podwójne, z szybkami i te sprawy.
Zabieram na razie do domu a potem sie zobaczy.

W kwietniu zaczynam . Albo pod koniec marca. Teraz musze skonczyc kolekcję. , odbyc pokaz w Gdańsku i Krakowie. Bo Poland Fashion Week  sie chyba raczej nie odbedzie. Kilka razy przekładali termin, ostatni jest wyznaczony  na kwiecień  ,ale nic nie słychac  , a eventu takiej skali sie nie da w dwa tygodnie przygotowac. Szkoda bo impreza była zacna. Wiem bo dwa razy bralam udział.. no i nagrode/ pokaz/ chciałam odebrac - jako ze mój film miał najwyzsza ogladalnosc ze wszystkich edycji i wygrał.
Chyba nie odbiore...
Zamiast latac po wybiegach będę teren sprzatac -bo tez niezłe widowisko stanowi.
Pobudowlany skład drewniany  tu mam , ale juz pierwsze próby zagospodarowania i uporzadkowania poczyniłam.
Kuzyn Zbigniew D, ułozył mi kilka  cudnych stogów i  stałam sie fanka takiego sposobu przechowywania drewna. Nie potrzeba zadnej drewutni. Porzadnie ułozone i przykryte /wkrótce/ moga sobie stac kilka lat i naprawde fajnie wygladaja.
Cale to pobudowlane drewno tak ułoże i bede miala spokój, i opał na lata.Jeden  stóg zbudowany został  przy samym ganku ,zebym nie musiala daleko po drewno chodzic i to był fantastyczny pomysł.Trzeba mu tylko jakies pdłoże stałe zrobic. Kamienne moze... bo teraz na paletach stoi  i obciachowo to wyglada,

Stukam kopytkami ,wytrzymac nie moge i juz mnie nosi- jak widac. Jakbym za duzo czasu miała ., a nie jest tak, zapewniam - bo praca przy kolkcji zawsze bardzo absorbuje , i czas , i uwage żre.
Ale tytuł kolekcji jest  , BE HAPPY ,, i kolory wsciekłe, energetyczne ,wiec moze stad to wiosenne ADHD.


POZDRAWIAM WAS SERDECZNIE, KOLOROWO,WIOSENNIE I SŁONECZNIE.

WIDZIMY  SIE PO 24 MARCA.

WASZA - ,,BE HAPPY,,

GAJA

PORCELANOWE KORONKI- CZYLI POST O TYM JAK BEATKA UZUPEŁNIAŁA WYKSZTAŁCENIE I CO Z TEGO WYNIKŁO.

$
0
0
Postanowiłam uzupelnić wiedzę- ostatnio. Z ceramiki. Tak , wiem że mialam o pokazie napisać, ale kolekcja nie zając ,nie ucieknie. Zdjęcia są , film jest ,pokaże się w nastepnym poście.
Więc - ceramika.
Cudowna dziedzina wiedzy. Z gatunku tych , które  można zgłębiać  do śmierci i prawie ignorantem umrzeć.Ja też się już długo uczę i ciągle jeszcze jest przepaść pomiędzy tym co wiem, a co bym chciała umieć.
Ostatnio odbyłam dwa kursy ceramiki w warszawskiej szkole CERAMIQ-prowadzone przez Agnieszkę Barnat.
Muszę przyznać ,że jestem pod dużym wrażeniem wiedzy, kultury, cierpliwosci- słowem profesjonalizmu tej dziewczyny.Agnieszka poza przekazaniem wiedzy będącej przedmiotem kursów, rozprawiła się z wieloma mitami,lękami, które nosiłam w sobie no i oczywiście nauczyła- czego miała nauczyć.

Po pierwsze była masa lejna  i technika resist- dla mnie zachwycająca.Z masami lejnymi pracowałam pierwszy raz w życiu i zdecydowanie będę odlewać. Na zdjęciu widać wazon, jajka i kubek- odlane, wysuszone i pokryte woskiem ceramicznym a potem przetarte- aby uwypuklic reliefowy ornament.
 Zakochałam sie w tej technice - normalnie. Zagadała do mnie  że hej. I będe to robić aż się będzie kurzyć-jak tylko majster od sufitów zabierze na piętro te deski , które nieopatrznie zostały położone w taki sposób, że blokują wejście do pracowni ceramicznej... Ale już niedługo....
Relief można jeszcze pokryć przeżroczystym szkliwem - co go dodatkowo wybłyszczy i ,uwypukli. Ale jak znam siebie - pewnie po złoto sięgnę i będę miała złote jajo i kubek ze złotą królewną.
Bo wazon- poszedł pod majolikę.


Mogłam i powinnam go zostawic w bieli,ale chciałam na czymś większym  majolikę poćwiczyć.
Bo w programie szkolenia miałam też farby podszkliwne,naszkliwne i majolikowe.
To jest fantastyczna, szeroka i głęboka dziedzina wiedzy.Ja się wprawdzie od jakiegoś czasu bawię farbami ceramicznymi , ale chciałam zobaczyć jak się to powinno robić profesjonalnie.
I zobaczyłam
Koniec z amatorką.

Tu widać wazon jeszcze przed pierwszym wypałem, wysuszony, pokryty woskiem i przetarty...
Prace stoją w komorze do szkliwienia natryskowego- gdzie zostaną pokryte białym szkliwem- czego technika majoliki wymaga.Aha , bo zapomniałam napisać na wstępie , że w CERAMIQ u Agnieszki- jest znakomicie wyposażona pracownia. Wszystko tam mają, komory,piece,koła , walcarki...Jak ksiażka pisze.
A tutaj widać, że zakończyłam malowanie. Teraz czas na  ostatni wypał... no może przedostatni bo  pewnie jeszcze złoto pójdzie na koniec...
Zachwycona jestem ...Nie ,nie swoimi pracami,ale możliwościami twórczymi ,jakie mi się otworzyły w zwiazku z zaposiadaną wiedzą.
Ale to jeszcze nie koniec.
Teraz bedzie najlepsze.
Oto wisienka na torcie.
Bo......
Wczoraj byłam na kursie porcelany..
Czekałam na ten kurs ze dwa lata.Ciągle mi coś wypadało,terminy sie nakładały ale udało się i byłam  wreszcie....
I.....
Normalnie szok...
Porcelana jest trudniejsza w obróbce w stosunku do zwykłej , ceramicznej gliny ale ma jedną , cudowną dla mnie właściwość- pamięć kształtu.
Odworzy każdy dotyk ręki,odpowie deformacją , ale... /i tu mnie wmurowało/   każda delikatna,higroskopijna, organiczna  substancja zanurzona w porcelanie- zostanie wypalona i zachowa swój kształt.

CZYLI - ŻE WYPALAJĄC  BAWEŁNIANĄ  KORONKĘ- ZANURZONĄ WCZEŚNIEJ W PORCELANIE LEJNEJ- OTRZYMUJEMY KORONKĘ Z PORCELANY

..................................................................................................................................................
NO LUDZIE KOCHANI - ODLECIAŁAM.

To na wierzchu  miski -  jest starą koronką na siatce ,namoczoną w porcelanie.
I jeszcze można podziałać  kolorami, pigmentami,szkliwami, złotem.
Bo bez złota to życie nie ma sensu - przecież.
No to ja sie teraz dopiero pobawię- zważywszy na moje koronkowe zbiory a raczej - składy.
Niech no tylko drzwi od pracowni ceramicznej otworzę...
Albo - mogę wejsć oknem - przecież..

Sciskam
-WASZA
NAWIEDZONA GAJA
/ W ostrym ataku ceramicznego ADHD/


Ps. Jak sie uczyć ceramiki to tylko w CERAMIQ   u Agnieszki Barnat.
Piszę o tym  bo pytacie czasem-  drodzy kursanci . Zdecydowanie to  było najlepsze szkolenie jakie odbyłam. Tyle , że nie dla początkujacych - raczej. Ale początkujacych też tam ucza.
Aha i żeby nie było,to nie jest krypto-reklama. Normalnie płaciłam za szkolenie.
Napisałam bo było świetne- i już





O NOWYM SUFICIE PIOSENKA, O NOWYM SUFICIE SĄ SŁOWA...

$
0
0
Przechwaliłam..
Mówiłam ,że zielone już jest na wierzchu i powietrze inaczej pachnie,a potem się wiosna dwa miesiące spóżniła,,,,świnia jedna.
A razem ze spóżnioną wiosną opóżnił się znacznie front robót w chacie.
Zimno było i mokro, Paskudnie. Nikomu sie z domu wychodzic nie chciało,mnie też.
Ale pomimo tego pan S . jednak ułożył w pracowni sufity parteru -czyli podłogi piętra.
Zużyte zostały wszystkie,nadajace sie , stare deski z sufitu i podłóg w chałupie.Nie było tego bardzo dużo- więc na jedno pomieszczenie zabrakło.ale na szczęście w okolicy rozbierac się bedzie kolejny stary dom i zamówiłam deski podłogowe i sufitowe .
Oczywiście trzeba bedzie oczyścić wszystko z farby ,bo się łuszczy i odpada-ukazując kolejne ,narosłe przez 100 lat kolory. Nawet nie czyściła bym tego bardzo, gdyby nie fakt ,że połowa  dech jest brązowa -bo z podłogi , a połowa multi- pastelowa z sufitów.

Fajnie jest móc sobie wejść na pietro i poskakac po podłodze...ale raczej trzeba to bedzie wyrównać...Tak nie zostanie.
Jak widac na fotografii- te stare, stuletnie dechy są nadal w dobrym stanie. Pan S mówił mi ze czasem nie mógł ich przeciąć- takie cholery twarde były.
Bedzie piękna podłoga, Ze szparami,uszkodzeniami i artefaktami- słowem taka jak trzeba...
Mój syn Piotr i pan S w trakcie prac montazowych.
No i z amerykańskich drzwi zrobiliśmy użytek.Pierwsze zostały zamontowane pomiędzy pracownią i garażem. I nawet się zamykają..

Cieszę sie jak dziecko z małych postępów- nawet ,bo to jest kolejny kroczek i punkt na dłuuugiej liście rzeczy do zrobienia.


Młodszy synuś - wraz z kolegą Piotrem ,wykonali pewnego dnia okropną,acz konieczną robotę- a mianowicie zdjęli ze scian starą malature i brud.Nie, nie zepsuł mi sie aparat- tylko taki kurz był. 


U Pana Adamczyka - zamówiłam sobie suszarkę do prania.Dębową, z dekorami. Bedzie pomalowana na biało z przecierkami i na stałe zakotwiona w ogrodzie.Koniec z wywracajacym sie przy  byle wiaterku-aluminiowym badziewiem, Koniec z wieszaniem prania byle gdzie , bo tam gdzie by trzeba to zawsze majstrom przeszkadzało....
Będzie zrobione raz a dobrze i biada temu,kto by sie osmielił tę konstrukcję naruszyć...

Mistrz Aamczyk wyciął też dekory do bramy nad furtką.Takiej .... wiecie....z rózami i powojnikami,nad wejściem. ..Zdjęcia niebawem bo jeszcze nie skończona.
Ale za to skończone i pomalowane jest ogrodzenie od frontu i wyglada uroczo...
A juz szczególnie z kwitnacymi magnoliami,które zimę jakos przetrzymały...

I makatek trochę pooprawiałam. Tu widzimy -mistrza Adamczyka jak bierze obstalunek na ramy
W ramki i za szkło - poszedł też stary wiktoriański,czarny zakiet. Porwany jak trzeba...jedwabny, pieknie uszyty.
Będzie stosowną dekoracją w pracowni...bo wiecie..
Okna parteru praktycznie gotowe,
W nastepnym tygodniu zrobią ostatnie izolacje podłogi.
Pan Rafał - elektryk szalał od marca i pomimo zimna -elektryka zrobiona.
 A wodę i kanalizację rozprowadził Michał S- jeszcze w ubiegłym roku.
Dziś zamówiłam płytki podłogowe
I... JA SIE W CZERWCU WPROWADZAM....

No moze w lipcu....trzeba byc realistą...
Sciskam
Gaja

OKROPNY MAM DYLEMAT... TO TEMAT NA POEMAT...

$
0
0
Wspominałam juz ze, na płytki do pracowni czas przyszedł i wybrac coś trzeba.Wprawdzie wylewka jeszcze nie zrobiona, ale  Henryk S.obiecuje, że zaraz będzie....Jeszcze tylko ziemniaki trzeba posadzic i siano skosić...Może za tydzień  wyleją   a i cement związać musi.Więc jakies trzy tygodnie mi zostało na namysł i zakup.
I tak oto..
W piątek przyjechały zamówione klasztorne pocięte cegły.

Wyglądają tak.
Poprzebarwiane , w plamy , wdzięczne, staroświeckie ale porowate i cięzko będzie domyć.
Jednakowoż można będzie farby rozlewać i sie nie stresować bo jedna plama więcej nie zrobi różnicy..A że sie co i rusz coś w pracowni rozleje to jest pewne.
Tu widać cegły  w zestawieniu ze ścianami. No mięcho jest, ale czy nie za ciemno...?

Oto płytki szare, dość neutralne, z subtelnym wzorkiem w stylu shabby chic. W sumie w kolorze cementu,Była jeszcze wersja  w jasnym kremie i beżu.Oczywiscie wypożyczyłam ze sklepu i zrobiłam przymiar, ale nie nadawały się- bo razem z drewnianymi scianami dawały efekt pudełka z kartonu.
Okropność.
Oto wybrane płytki plus  drewniana ściana.W rurkach schowane sa przewody elektryczne i wszystko przykryje  druga pozioma  izolacja .
I wreszcie podłoga trzecia,którą wypatrzyłam dzisiaj
Plamiasta jak trzeba i  na niej to już całkiem nie będzie nic widać, Ale czy nie za nowoczesna aby do  starej chałupy..

NO I ?????
Którą mam kłasć?
Tak żeby sie nie pienić i za dwa lata nie skuwać?

Uściski
Gaja

Ps. powstaje pytanie czemu z miliarda płytek dostepnych na rynku wybrałam własnie te?
Ano- bo we wzorek nie moga być- bedzie nam przed oczami latać
Beżowe- i jest  jak w pudle
Brązowe mam w kuchni od 20 lat i patrzeć na brąz nie moge
Gres szary - jest dobry do MC Donalda i za nowoczesny do stuletniej drewnianej chałupy.
Czarna podłoga- a kto ją posprzata.?
Biała- j/w
Ceramiczna imitacja drewna -nie znoszę imitacji
Prawdziwe drewno- plus farby i woda z filcowania-jaki lakier to wytrzyma?
itp itd
I uwierzcie mi ... myslę o płytkach do pracowni i przyglądam sie im od ubieglego roku...A raptem wynalazłam trzy nadające sie rodzaje.
ALE WYPAS.

BO Z WARIATAMI NIGDY NIE WIE , OJ NIE WIE SIĘ....CZY DOBRZE JEST, CZY MOZE JEST JUZ ZLE .czyli post o tym jak Beatce kominek robili

$
0
0
Ale może od poczatku..
To bedzie bardzo długi post- zdaje się.
No więc wybrałam cegłę na podłogi i w tym tygodniu zakonczę wszystkie/ WSZYSTKIE/roboty glazurnicze.
Jezu..trzy miesiące
Z ceglanymi  plytkami - była niezła zabawa. Drobne to, nierówne, bo z róznych cegieł cięte.Dobrze, że grubość  chociaż z grubsza taka sama. Ale za to urocze i po zafugowaniu- niesmiertelne.


 W całej pracowni zrobiłam ceglane podłogi i efekt jest znakomity .A potem się rozkręciłam i kazałam jeszcze w korytarzu w dużym domu ułozyć..

I w małym przedpokoju również
  Lecz te płytki poszkliwiłam.W moim 100 litrowym piecu  musiałam zrobić z 6 wypałów, ale efekt wart jest zachodu.I tak  mi się spodobał , że własnie tworzę okładzinę kominka do pracowni..

Płytki miały być w zieleniach, ale przecież  jestem bardzo konsekwentna i co zaprojektuję i zaplanuję to zawsze dokładnie wykonam - jak widać
.Całkiem zielone?? prawda??
Jeśli pracowniany kominek bedzie sie dobrze prezentował -to sie z wiosny zabiore za wypalanie okładziny do kominków w dużym domu, a na razie robiona jest proba. Jak sie nie uda to się skuje okładzinę i juz.
A,propos kucia -ułożyłam ściankę z resztek powypałowych  i prób rozlicznych- ceramicznych, ale juz mnie rączki świerzbią i za młoteczkiem się rozglądam.
Skuję- wkurza mnie.
No bo tak patrzeć cały czas na te niedoróbki...


Ale skoro ścianka została oklejona to najpierw musiała być zbudowana... jak sie można domyslić.
Te które mialy zostać otynkowane zbudowaliśmy z suporeksu.

Ale  część ścian jest z czerwonej cegły -odzyskanej z rozbiórki komina..
I okienka zostały wmontowane.Mówiłam ze zycie bez nich nie ma sensu??
Cudnie wygladają i tworza klimat.
No więc ściany stoją,tynk lezy tam gdzie powinien, podłoga jest, łazienka zrobiona jak również..
Płytki Rondoni Bianco Paradyż.Wybrałam te właśnie-  bo wygladają jak bym je sama robiła. A miało być na jasno -bo łazienka mała .
Utensylia tez juz zakupiłam , ale chyba nie bede podpinac  w tym roku. Zaczekam do wiosny.

Rondoni plus drewniana ściana. Machnąć ściankę na  na biało czy zawoskować i dać jej spokój?

Podpięte zostały też wszystkie instalacje. Hydrauliczna- wiec mam wodę i elekryczna w tym tzw uziomy i róznicówka .



Koparka za oknem rozkopujaca po raz tysieczny mój podjazd....
 Bezcenne.
Jak ja będę żyć bez takich widoków


Ale skoro wszystko zostało podłączone to korzystamy i świecimy.
I powoli aranżuje się wystrój ganku, ale co z tego kiedy pogoda nie daje na nim posiedzieć...
Oświetlenie gankowe opiszę szczegółowo w nastepnym poście bo mi się pan Rafał -elektryk popisał i bardzo pieknie ganeczek oświetlił.No i Pan S . zrobił mi schody z kamienia. Nawer od łąki już mam. Zdjęcia wkrótce . 
A dzisiaj tylko informacja co zostało wykonane.

Ja zaś doszłam do tego  ulubionego, długo wyczekiwanego momentu, że mogę sie pobawić tkaninami,gałeczkami, zasłoneczkami i poaranżować wnetrza.

BO
4 SIERPNIA
WPROWADZIŁAM SIE DO PRACOWNI
I TO BYŁO DLA MNIE PRAWDZIWE ,WIELKIE , OSOBISTE ŚWIETO.
Ten moment kiedy spełniają sie marzenia i mozna ich dotknać bo własnie sie zmaterializowały... no to jest cos dla czego warto żyć.
Podziekowałam sobie samej za ten mój piekielny upór ...no i Panu Bogu , że dał doczekać, że jeszcze żyję..
Bo łatwo nie było, nie myślcie sobie. 
Nie zliczę rozlicznych wpadek budowlanych- jak chocby zabudowy rur kanalizacyjnych tak skutecznej ze zabrakło miejsca na sedes,czy dachu z papą jak sito.
 Lecz na  koniec tego przydługiego posta zostawiłam  ostatni, najświeższy numer kabaretowy.
Bo kominek trzeba jeszcze zbudować, w pracowni, z dystrybucja goracego powietrza tzw DGP.
Z   Panem  Marcinem - majstrem rozmawiam od kwietnia.Gość z polecenia, wysokie kwalifikacje, referencjeitp,itd.
 Przyjechał tu ,był  na tzw obiekcie, czyli na budowie ,omowiliśmy wszystko szczegółowo , cena ustalona, termin etc. Od kwietnia było 150 rozmów tel i spotkań, Kupowałam  u niego rury kwasowe do komina ,trójniki. No normalnie prawie rodzina.
Teraz Henryk S buduje komin - bo już pora najwyższa i zbliżamy się do pierwszego stropu.
Usiadłam któregos wieczoru na wprost  i  sobie  patrze...
 Dolot zimnego powietrza jest, trójnik,wyczystka, podejscie pod turbinę też jest, ale kurde? Jak majster chce dogrzac parter bo jak na mój gust czegoś tu brakuje....
/Nie nie znam sie , ale tak na logikę , a poza tym to juz 4 kominek jaki sie w mojej przytomnosci buduje/....
No więc wziełam ci ja za telefon i pytam Pana Marcina w jaki sposób zrobi DGP na parterze ?
A Pan Marcin na to że ,, O PARTERZE TO NIE BYŁO ROZMOWY ,,


???

Wiec niestety musiałam pilnie zamienić pana Marcina na pana Irka , albowiem nie będę się wiecej męczyć z wariatami . Nie za 15 000 zł.
Sciskam
Wasza- Gaja
Ps, I zdjecie końcowe budujacego sie komina. W srodku pracowni, centralnie.
FAJNIE SIE FILCUJE POSRÓD CEGIEŁ I CEMENTU

SŁOWO SIĘ RZEKŁO...

$
0
0

Pisałam kiedyś , że w Duzym Domu  pod stołem, centralnie  zrobię  ceramiczny dywan. Majster zostawił na to dziurę w terakocie, a ponieważ  przeszkadzała w sprzataniu ,w użytkowaniu- to nie było rady. Musialam sie w końcu zabrać i dywan wypalić.
Oto kolejne etapy pracy.


Terakota fabryczna , ze sklepu, przycięta na wymiar na maszynie do cięcia płytek firmy DEDRA .
Odtłuściłam denaturatem. Zrobiłam szkic flamastrem wodoodpornym ...
Niektóre elementy podkreśliłam woskiem ceramicznym i nałożyłam szkliwa..
Tu lepiej widać linie z wosku. Po wypale dały dodatkowy, subtelny rysunek i kolor terakoty.
Poszkliwiłam całość, włożyłam do pieca i...
...załozyłam nózkę na nózkę- czekając az sie wypali....

I gotowe. 
Ciekawostka jest taka, że terakota skurczyła sie w wypale, co sie pokazało wyraznie , bo majster przyciał płytki na ciasno a powyjęciu z pieca  mieliśmy spore szpary.Oczywiscie miałam fuge więc nie było problemu , ale ze zdumieniem zakonotowałam ten fakt.
A poza tym jedno ze szkliw okazało sie niestabilne i w zaleznosci od poziomu pieca wypalało sie od beżu przez zielonkawe do terakoty. 
Nie przeszkadza mi to jakoś dramatycznie, ale warto wiedzieć.

Zastanawiałam się poważnie , czy układać w kuchni  ten dywan bo mi się z lekka buduarowy zrobił. Mogłam go zostawić do górnej łazienki, a tu zrobić nastepny...ale synuś starszy przyleciał na trochę do domu i mówi  że,, no co ty Matka - świetny jest-kładz,,
No to kazałam ułożyć.
A skoro sie raz udało - to jeszce na tarasy dywany wypalę.
W przyszłym roku..
Prościocha.
Sciskam 
WASZA- GAJA

VIVAT ELKTRYK

$
0
0
Na pracownianym ganeczku

Wczoraj był 13 grudnia...
To tak na marginesie....
Przez 5 sezonów budowy przewinęło się wielu fachowców ze skutkiem rozmaitym.Za niektórymi tęsknię, inym dziekuję za włożony w moją budowę trud i umiejętności...
Paru - mam nadzieję- nie będę musiała więcej na oczy me oglądać. Kilku zostało i myślę, że będą ze mną do końca projektu.
Pan Rafał - Elektryk jest jednym z nich.Okablował i oświetlił duży dom ,podpiął urzadzenia i termy-a myślę ,że nie było to proste zważywszy, że wiązki tzw obwodów miały grubość nadgarstka.
Znosił  moje jęki w stylu ,, O JEZU PANIE RAFALE PO CO TYLE KABLI,, tłumacząc, że tak musi być , bo jak  dziewczyny na kurs zjadą i kąpać się zechcą- to nie będzie można kuchni włączyć bo sieć tego nie wytrzyma.....Cierpliwy gość.
W tym roku okablowaliśmy i podłączyliśmy parter pracowni.Tzn pan Rafał okablował i podłączył..I bardzo pięknie mu to wyszło. Bardzo.
Teraz będą zdjęcia.

Ganeczek podswietlony światłem z metalowego żyrandola otrzymanym w prezencie od Asi- siostry mojej chicagowskiej Ani.
Tak , wiem ,trzeba poprawić mocowanie.Pan Rafal obiecał, że sie tym na wiosnę zajmie.

Widok od ogrodu.Wiązki kabli ,poprowadzone są po ścianach zewnętrznych, żeby w srodku nie było widać żadnych przewodów. I NIE WIDAĆ .I TO JEST NIESAMOWITE..
Te zewnetrzne  przykryje elewacja..
A sciany wewnerzne będą mogły pozostac oryginalne, drewniane, dziurawe, bez gipso- kartonu....

Swiatło na przepięknej hortensji,,Phantom,,
Posadziłam  dwie, wyprowadzone na 2 m w góre. Opalikowałam na razie ,bo wiadomo- hortensja krucha jest..
.

Oswietlenie boczne. Kupiłam  lampy stylizowane na dorożkarskie...Ta wygląda na starą..

Szklano- mosięzna  lampa hinduska. Przywiozłam  ją z Anglii.
Daje niezwykłe ,hipnotyczne wręcz ,niebiesko - turkusowe światło. Wisi przy drzwiach wejściowych.

Lampa dorożkarska nr 2 .Panu Rafałowi ta się bardziej podobała i ubolewał, że nie są z kompletu??
Z KOMPLETU?? U MNIE? no to prędzej wielbłąd przejdzie   przez ucho igielne..
Wielką zaletą tych opraw  było- że zostały przerobione i skonstruowane jako elektryczne i gotowe do podłączenia.No z tym ,,gotowe,, to róznie bywało,ale pan Rafał podłaczył. I ŚWIECĄ 

wieczorem...


Abazurki systematycznie kupowane  w  SH w Żelechowie .KAŻDY INNY . Bo przyda się.
I co??
Przyda się ???

Neonowy Hindus

Tę piękną lampę ze starej kamionkowej butli, z plisowanym kloszem - kupiłam na starociach w Garwolinie.Cudna jest...

Napracowali sie panowie /bo pan Rafał z Ojcem swoim pracuje- czyli z Panem Tatą/nad  moim gankiem ...
Efekt jest taki , ze schodzić się z niego nie chciało, mimo ,że jesień już była , chłodnawo i mokro.


I widok wnętrza...z wieczornym swiatłem...
Moj Boże ... jak to będzie pięknie -gdy się okna pomyje i porządne firanki powiesi.
Z second handu- oczywiscie..
Znaczy- porządnie porwane ...


Henryk S. zbudował murek oporowy..Jeszcze nie jest skoczony. Zostało trochę od strony łąki . Bo ta paskudna jesień niestety popsuła nam szyki i parę robót musi poczekac do wiosny

I obmurowanie tarasu, z kamienia polnego- też zbudował Henryk S.
A ja posadziłam na tej rabacie mnóstwo tulipanów .
W lidlu były- w paczkach po 50 szt.
Nie wiem ile  kupiłam, ale była pełna wielka torba.
 Zobaczy się na wiosnę...
Trzeba będzie ziemię zamówić i wyrównać wszystko...
Ułożylismy z kamienia polnego kawałek tarasu przed drzwiami..
Tzn Henryk S. układał...z moim starszym synem Piotrem.
A pan Krzysztof S. zbudował przed wejściem- kamienne schodki..

I od strony łąk...
I zły na siebie był ,bo jak twierdzi -nierówne mu wyszły..
RÓWNE? 
U MNIE???
No to predzej wielbłąd przez to ucho igielne ...itp. itd
To sa najpiekniejsze schody na świecie.. przez czlowieka ,ręcznie robione. 
Z tłuczonego kamienia. 
Byłam przy tym.. odłamki świstały niczym ostrzał..
Wspaniałe schody... jestem zachwycona..
Jakbym chciała równe to bym sobie z marmuru zamówiła..
Oj przepraszam...zagalopowałam sie trochę. Z lastriko...raczej
Trzeba być realistą..
.

Jest wreszcie gdzie wazony z kwiatami postawić. I mozna wykorzystać miedziane  ,holenderskie wazy kupowane na starociach..

Jesienna pracownia widziana od strony łąki.
Kamienie z orygnalnej podmurowki z miejsca ,gdzie stała chałupa przed rozbiórką.
Zostały  przewiezione i  niestety rozsypane nieco haotycznie. 
Ale nie ma tego złego...na tych wiekszych - zrobię wiosną rabatę. A na drobnych-  mały placyk na stolik i sztalugi- albowiem w tym miejscu, oddalonym od drogi i wysuniętym mocno w pola- panuje zupełna cisza i spokój.
Zrobiłam juz pierwsze nasadzenia...kupiłam perukowce i hortensje.
Pinky Winky jest należycie urocza i zdaje się -lubi u mnie mieszkać.


Oto rabata przed wejściem do pracowni  z podporą pod duży krzak hortensji- zrobioną  ze starego żeliwnego łóżka..Ze złomowiska  w Woli Miastkowskiej-oczywiście.
Kuzyn Jarosław D. dospawał kątowniki i pręty do wbicia w ziemię...
Syn kuzyna - mój ulubieniec , Przemysław D pomalował stelaż białą farbą olejną... 
 Po co? - żeby odprysła i żeby się brocante zrobiło. ..
A że się zrobi- to jest pewne bo celowo było na rdzę malowane.Wiem ,że teraz paskudnie to wygląda ale do wiosny przyroda powinna sie z tym uporać. Po co ja się mam męczyć ...

Sciskam
Wasza
Gaja
PS.Zapraszam na profil Zwoli na Instagramie.
hasztag. kurna_chata_i_beata lub zwolakreatywnie










...LECZ SERCU JEST DROŻSZA PIOSENKA NAD WILGĄ I PIASEK MAZOWSZA

$
0
0

Być może, być może, że wszystko gdzieś lepsze
i ptaki, i gwiazdy, i śpiew, i powietrze,
że były gdzieś nawet szczęśliwsze narody
i drzewa wdzięczniejsze od wierzby u wody..

Anny German się dzisiaj nasłuchałam. Słowiczego głosu i tekstów ciągle aktualnych.
Pod filmem z piosenką ,, Czlowieczy Los,,ktoś napisał ,że tacy ludzie powinni życ wiecznie .
I to jest prawda szczera...
Szkoda dziewczyny...
Są  jednak ludzie niezastapieni.

A ja sie na starość robię sentymentalna.. 
Albo to  grypa co ją mój mąż przywlókł z Anglii w prezencie swiatecznym i całą rodzinę rozłozyła....
Nie ma co panikować...
Więc zejdziemy na ziemię . Oto zdjęcia wnętrz z Chaty. 
Jesienne, zabałaganione i zakurzone bo z frontu robót...
Duza pracownia... raczej filcownia plus.Czyli plus inne techniki włokiennicze.
Pod drugą scianą też stoi  stary kredens.Na środku wiekowy, rozkładany stół..
Jakieś  przyzwoite 2,50 i blat w romby.. Szkoda wodę  lać ,ale co poradzisz...
Po kątach jeszcze sporo  porozkładane- bo nie dało sie tak wszystkiego od razu..
Ten sam kąt , ale juz trochę uprzatnięty...Z lampką i podreczną biblioteczką..Za stolik herbaciany służy duży stołek - póki co, bo jak to zwykle bywa akurat niczego stosownego nie było- gdy udałam się po zakupy.A jak bywałam wczesniej na starociach- to stoliczków jak lodu..Więc pojechałam po stół a wrociłam z 2 lampami. 
Normalka
Perskie dywaniki z Sh w Zelechowie.Niektóre ręcznie tkane. Tu widac małe ,ale mam i duże tylko mi na zadeptanie szkoda.
Rozłoze je na górze- w przyszłym roku.

Tu widzimy przymiar pod zasłony do pracowni.I firanki.
Oczywiscie len, róze ,koronki i biała porcelana..a  wzorzysta ceramika to była alternatywna podłoga w pracowni.Skończyło sie na czerwonej cegle jednak ,bo  płytka była nie do kupienia..Ale może to i lepiej..
Oczywiście trzeba zrobić dookoła okien jakies piękne obróbki..
Na tym zdjęciu widać też -jak bardzo, miejscami , zniszczone są ściany w mojej chacie. Nie nie mam zamiaru  przykrywac tego żadnym gipsokartonem albo czyms w tym rodzaju.Wprawdzie odwiedzający moją budowę mają czasem oczy okrągłe ze zdumienia ,że mozna to zostawiać na wierzchu... taką ruinę..
Ale nie,mili państwo,,,nie po to sobie złozyłam stary dom, żeby teraz przykrywac te ściany.
Jakbym chciała mieć nowy -to bym go sobie  zbudowała.

Okno- wersja tkaninowa nr 2.Moze na pięterko?


W Sh. w Zelechowie udało mi się kupić   cudne końcówki karniszy..
Po 5 zł były i w ilosci hurtowej.
Wystarczy na całą pracownię.

Wnętrze skończonej łazienki.Tzn ukończone zostały roboty glazurnicze.

I tkaniny do łazienkowego okna.
 Wydaje mi się ,że niezle dobrane


Dobrą, a nawet bardzo dobrą robotę- zrobiliśmy z drzwiami. Bo udało sie zachować wszystkie oryginalne plus  wiktoriańskie od Ani ze Stanów.
Wewnętrzne wyglądały tak...
Upaćkane farbą  olejną na grubo i po wszystkim..
Nie jest tak ,że mam coś przeciwko starym powłokom malarskim ,ale jest jeden wyjątek.A mianowicie farba z okresu komunizmu w kolorze orzech sredni.
Za czasów mojej młodosci było nią malowane wszystko -bo to był  praktycznie jedyny kolor dostępny wowczas
I ZLE MI SIE KOJARZY.ok?
Tak , tak drogie dzieci, tak było.
Nie mielismy tysiąca kolorów w stylu ,,morska piana rozwiana lekką,słonawą bryzą,,
czy ,,zapach piołunu w promieniach zachodzącego słońca,,
  Nazwy nowych farb są czasem wyrąbane w kosmos...
Był kolor biały,orzech sredni plus czasem orzech ciemny.
Kto pamięta -ręka  w górę.

Więc -niestety- te drzwi zczyścilismy do żywego.
BO TAK.

ZNACIE TEN KAWAŁ?
Dlaczego kobieta w ,,te ,, dni gotuje jedną zupę w 5 garnkach??

BO TAK..

Chyba warto było... należało to zrobić. Czyscił Przemysław D.- syn kuzyna Jarosłwa.
I przyłozył sie do tej roboty,ale to nie dziwota bo Przemek pracowity i akuratny jest.
Zelazne,stare zamki zalsniły nowym blaskiem jak widać.
Drzwi wewnętrzne będą spełniały fukcję dekoracyjną raczej- bo nie sądzę, że ktoś je bedzie zamykał.

Na podwojnych wewnętrznych mamy taką sytuację..

No... i te się przetrze starannie  bo fajne warstwy są..
A na amerykańskich mamy takie krakle..
Syn starszy zabronił ruszać... tylko umyć porzadnie
Ma rację...
Szybki oryginalne nie przeżyły transportu  z Chicago, ale prosze zwrócic uwagę jak są pięknie dobrane nowe. I jak oprawione- w stare, oryginalne listewki.
To oczywiście robota Pana Adamczyka - mojego stolarza, o którym wielokrotnie pisałam.
Użyte szkło pochodzi z lat 30.Pan Adamczyk ma niezłe zapasy...

Bałaganik budowlany  w promienich zachodzacego słonca.A tak na marginesie - niezłe swiatło w pracowni jest. Jakies takie ...intymne, subtelne...
A bałagan się z wiosny posprząta.
I widok na pracownie ceramiczną...  rury to  kwasówka do kominka.
Nie wiem jak mi się udało zmieścić wszystkie farby, pigmenty ,angoby, formy ,szlkliwa-w tym małym ,w sumie-kredensie
Myslę ,że organizację pracowni ceramicznej powinnam omówić szerzej ,ale to z wiosny bedzie.
Mam pewne przemyslenia w tym temacie i ciekawa jestem Waszych komentarzy..
W ceramice - sporo się działo w tym sezonie ,mimo rozlicznych perypetii i robót.
W przyszłym roku bedą tam montować schody i wykańczać piętro ,więc też nie bedzie za slodko. Ale piec, stół i surowce juz są na swoim miejscu.
Wypalałam swoje anielskie głowki i będą dekory na scianę
Zamocowane na starych dechach...
Na których się niezle prezentują nawet banalne tematy...

Zrobiłam tez mnóstwo guzików, reliefowych i złoconych...
Dobrze mi sie w mojej pracowni  tworzy...
Swiatło piękne..
Dom wiekowy,zniszczony, z historią..
Starzy przyjaciele...
Orzechy z tych stu leszczyn , które posadziłam ,zanim jeszcze budowa sie rozpoczeła..
Zapachy znajome ,swojskie.Siano, wiosna, zniwa,lato  i obornik rozlewany na pola np..
Ludzie po których wiadomo czego sie spodziewać..

 Ziemia na której  moi przodkowie ciężko pracowali - przez stulecia..
PIASEK MAZOWSZA
I WIERZBY U WODY...
CZEGO WIĘCEJ MOZNA CHCIEC DO SZCZEŚCIA

NIE... NIE MA WDZIĘCZNIEJSZYCH DRZEW...


Najserdeczniej Was wszystkich pozdrawiam,poświatecznie i noworocznie
Wszystkiego Dobrego Kochani

Gaja








PALĘ GUMĘ..

$
0
0

Nie ..no ..spoko... Nie dosłownie.
Tylko jak zwykle na przedwiosniu nie mogę się doczekać kiedy się zacznie...
A sezon będzie masakryczny w tym roku.
Elewacje na dwóch budynkach.
Dach na pracowni.
Podjazdy i melioracja terenu.
Orynowanie.
Sufity.
Schody..
Że o drobiazgach typu taras,wykończenie garażu czy okładzina ścian z kamienia- nie wspomnę.
Ale jestem pełna dobrych mysli i dobrej energii.
I tu po raz kolejny chciałam podkreslić leczniczą siłę rekodzieła. Bo chorowałam tej zimy- długo i ciężkawo.Wprawdzie tylko na grypę, ale juz wcześniej nie czułam sie najlepiej.
A kiedy po trzech tygodniach wstałam wreszcie z łozka-  miałam wrażenie kompletnego, skrajnego wyczerpania i zmęczenia.Dopadła mnie opryszczka,afty, łamały mi sie paznokcie/ a ja mam szpony/..
Ogólnie fatalnie było.
Więc wdrożyłam  program naprawczy.
Starałam się bardzo dobrze odzywiac i byłam w tym wyjątkowo/ jak na mnie/ konsekwentna i uważna.
Kupiłam sobie np. naczynie do kiełkowania nasion i spożywałam skiełkowaną rzodkiewkę ,fasolkę mung ,słonecznik ,por w jakiś mega ilościach.
  Pomyslałam  też o duszy i zapisałam się na szereg kursów reodzielniczych - żeby nie mieć czasu myslec o moim fatalnym samopoczuciu.Nie pochylać sie zanadto nad tym stanem i nie kontemplować go..
I wiecie co??????
Zadziałało genialnie.
Bo minął miesiąc z okładem , a ja jestem jak skowronek.Siły wróciły i nózkami żwawo przebieram .
Jak młódka - normalnie.
Zapisałam sie na zajęcia z ikonopisania,bo chcę wrócic do malarstwa olejnego i trzeba rekę rozmalowac.Przy okazji odbyłam jeszcze szkolenie ze złoceń na pulment i szlifowałam nożem agatowym wzory na złocie .
Nie mam jeszcze nic zrobionego na gotowo, bo kończę dopiero pierwszą ikonę.  W domu trochę szkiców na papierze jest-bo raz w tygodniu jeżdząc na Mokotów to się wiele wyćwiczyć nie da.

Wiec startuję w czwartki na 9. 30 do Warszawki .Ja?????????? o 9 , 30???????????
O tej porze to  się spać kładę zazwyczaj.Ale jak widać -jak trzeba to można..
I po zajeciach w Sztukarni - lecę sobie do Ceramiq na Chełmską i tam też się znakomicie bawię.
Porcelanę wypalam, tę z koronek -o której kiedys pisałam,że sie uczę jak swoje koronkowe składy wykorzystać.

Oto porcelanowo-koronkowy klosz w fazie biskwitu. Kremowa pocelana i ażury..czyste piękno.
Tu żyrandol z zamontowaną oprawą,powieszony i podswietlony...

I koronkowe przeswity...
Nie pamietam kiedy tak podobało mi się coś co sama zrobiłam. Zazwyczaj jestem bardzo krytyczna dla swoich działan twórczych i ich skutków.
Najwiekszy komplement  i notę jaką sobie  sama mogę  wystawić to jest,, no niezle,, lub ,, obleci,,
Ale temu abażurowi dałam 6,0
Kedy go po raz pierwszy trzymałam w rękach ,po wyjęciu z pieca- dosłownie mowę mi odjęło.
Ta subtelność,kruchość, delikatność. 
Ta kremowa porcelanka...
 Bardzo, bardzo, bardzo podoba mi sie ten klosz.
I jeszcze wiem jak i gdzie go można zastosowac .. i trzeba.
BO WŁASNIE WYMYSLIŁAM SOBIE OSWIETLENIE DO PRACOWNI..
Wiecie ...ja nie pisze tutaj o wszystkich problemach jakie sie pojawiaja w zwiazku z budową moją.
Miejsca by nie starczyło, a i nie chce mi sie ciagle trudnych tematów poruszać.
Ale w ubiegłym sezonie przez cały czas wałkowalismy z Panem Rafałem - Elektrykiem jeden problem
Jak oswietlić pracownię- żeby było estetyczne, dobre swiatło.
I ćwiczylismy ledy, swietlówki i rózne inne,
Pan Rafał wieszał, zdejmował, wieszał i zdejmował i nic sie nie nadawało.
Bo powszechnie dostępne swiatło tzw techniczne jest paskudne..
A teraz juz wiem-zrobi sie porcelanowe ample albo zwisy nad stołami - tak po 2-3.
Cudnie będzie  i widno bo biała porcelana pokryta lekko błyszczacym szkliwem daje fantastyczne, jasne , ciepłe- ludzkie światło.
No miodzio - normlnie.
I jak tu sie zle czuc?
Sciskam
Wasza Gaja
/w ostrej fazie przygotowywania do nastepnychs szkoleń/



Viewing all 74 articles
Browse latest View live