Quantcast
Channel: KURNA CHATA OWINIĘTA W DYM czyli migawki z chatki Beatki
Viewing all 74 articles
Browse latest View live

TRA- LA-LALA..

$
0
0
Oto  zarys mozaiki do dolnej łazienki w Chacie.Temat oczywiście będzie kontynuowany, bo teraz już mniej -więcej wiadomo jaką ma mieć wielkość.A ponieważ wykonane zostały  ostatnie wylewki  - należy dokonać wyboru  terakoty i glazury.
Zestaw nr jeden . Szara terakota z wzorem w deski oraz beżowa glazura. Wszystko matowe i zgrzebne.Kolor podłogi i wzór znakomicie nawiązuje do surowych bali na jednej ze ścian.Drewno jest na razie brudne, ale nie wiem czy będę zdzierać tę szarą patynę. Może umyję tylko.
Tu widać lepiej  o co mi chodzi. Sciana  z bali u góry zdjęcia. Na środku terakoty i lale ,a po lewo glazura.
Zestaw w beżu- jak dla mnie zbyt monotonny. Ale małżonkowi się ten najbardziej podoba..
Zestaw w bieli . Nieco szpitalnie - ale obleci.  Glazura musi być matowa bo w połysku wygląda fatalnie ...
No i co wybrać? Serce moje mówi, że szarość na podłodze i beż na ścianach... tylko może troszkę jaśniejszy. Stary dla odmiany chce to udawane, naturalne drewno ,a biel daje najlepsze tło dla mozaiki...
Nie jest łatwo wybrać...

No i ściany znowu były kute  pomimo, że tynk świeżo położony.Należało bowiem dodać gniazd wtykowych ,bo ile by ich nie zrobić- zawsze brakuje. A poza tym trzy pokoje można już użytkować i natychmiast było wiadomo gdzie należy gniazda dorobić .  Instalacja elektryczna świeżo zrobiona a już przedłużacze trzeba ciągnąć,więc elektrycy kilka gniazd dodali.
A poza tym założyli przełączniki - które mój małżonek z Anglii dostarczył..

Dlaczego z Anglii??? A widzieliście ile kosztują w Polsce włączniki stylizowane na stare???
Wyszukałam trzy   dostępne rodzaje.Jedne piękne, Porcelana ,miedz i drewno.
Bajka.
190 zł za włącznik.
Drugie  nawiązujące do dawnych- bakielitowych , z plastiku, paskudne po 150zł.
I przepiękny włącznik marki Fontini za jedyne 422 zł

No... są granice szajby...więc małżonek szanowny udał się do supermarketu w Kettering i nabył te widoczne na zdjęciu po 7, 50 funta. Czyli za ok 40 zł . Różnica finansowa  znaczna...
Wiem , wiem ... bardzo są błyszczące , ale zaraz się troszkę przykurzą -jako ze budowa  w trakcie .
Muszą być stylizowane  włączniki... zwykłe plastikowe wyglądają tu fatalnie , tragicznie.A ścianę elektrycy kuli -bo angielskie kontakty mają inne puszki. Dużo większe od naszych i kwadratowe..
Teraz o rezultatach czyszczenia..
Oto jeden z kątów w mojej sypialni już opracowany,ale jeszcze przed woskowaniem.
I ten sam kąt przed czyszczeniem z brudem i smołowaniem.
Zrezygnowałam z piaskarki . Czyścimy  szlifierką kątową i drucianymi  szczotkami.Rezultat jest bardzo dobry w mojej ocenie- lecz  na wszystkim mam gruby kożuch kurzu. Następnym zakupem do chaty będzie odkurzacz...,
Tyle dobrych wiadomości.
 Ostatni news jest taki ,że wody w rurach jak nie było - tak nie ma. Albowiem pojawiła się jakaś nieszczelność, bliżej nie wiadomo dlaczego i gdzie.. I żeby ustalić to ,, gdzie,, należy wszystko przekopać od początku.
Nosz   k..mać..
Pisałam ostatnio o zakończeniu  kopania?? ? Pobożne życzenie...
Ide się zastrzelić...

Sciskam
Gaja
ps No to jaką łazienkę mam zrobić? Beż?  szary? czy matowej bieli szukać?


BRYLANTOWE GARDŁA..

$
0
0
Nareszcie...Łazienka jest na finiszu. W sobotę odpalamy prysznic , umywalkę i mam nadzieję- sedes.Intensywnie pracujemy z moim synem przy mozaikach i jest nadzieja, że  cała ta zadyma ,trwająca przeszło 4 tygodnie-nareszcie się zakończy.
Złapałam się we własne sidła. Mam tak  niestety, że w każdym majstrze widzę utrudzonego człowieka... a powinnam widzieć kogoś ,kto przyszedł do pracy i tę pracę ma wykonać w rozsądnym terminie.
Ja żaś lubię bardzo się litować i się zaczyna.
Może kawy , herbaty,kanapeczkę zrobić. ?może zaliczkę?
I pan majster kawkę wypija, bierze zaliczkę  a potem przychodzi do pracy o 11,następnie  o 12 , a o 13 idzie do sklepu na piwko i pozostaje tam do 16...
Znacie???
Na skutek takiego rozwoju sytuacji musiałam zmienić pana Józka na pana Leszka ,bo się pan Józek rozbuchał kiejby jałowica na koniczynie  i układał 12 płytek tygodniowo.
U nas na wsi mówi się ,że kto ma złote ręce - ten ma brylantowe gardło i to się niestety sprawdziło..Jest  pewna niedogodność w tym, że nie da się pracować siedząc pod sklepem w gronie zaprzyjażnionych pijaczków i plotąc o d...Maryni. FAJNY SWOJSKI KLIMAT, ALE ZA TO JA NIE PŁACĘ.
I niniejszym zakończyłam etap kawek, kanapeczek oraz zatrudniania rożnych okolicznych ,złotych rączek z brylantowym gardłem.Szkoda czasu na bałwanów , a remisja w pijaństwie- to rzecz przejściowa , która mija wraz z dopływem gotówki.

Jednakowoż z łazienką dobijamy do mety. Chyba też się w tę sobotę czegoś mocniejszego napiję....

Teraz przyszła pora na kuchnię.Muszę w trybie pilnym podjąć decyzję co do koloru podłogi i płytek na ścianę bo pan Leszek ma teraz czas i można by już kuchnię zrobić.
 NIESAMOWITE...Co?
Szybko poszło...
Piękne..
Zabraliśmy się więc za przymiary.

Tu widać mojego syna Piotra ,który razem z S. przymierzają okap nad kuchnię. Niestety zestaw jest zbyt monumentalny , kolumny trzeba będzie skrócić i znowu mnie czeka kurs do stolarza.

Mozaikę do kuchni juz pokazywałam- wiem. Ale teraz dostała czarną fugę. Nawet mi się to podoba ... zwłaszcza ,że kupiłam czarny,kamienny zlewozmywak i czarną płytę kuchenną.

Meble będą jasne .Cała ta moja zbieranina- okap,kredensy, komody, zostanie pomalowana na jeden, , być może kremowy kolor , a następnie postarzona.
Płytki na ścianę nad kuchnią wybrałam fazowane i subtelne.Myślę o kremowych, przymierzałam białe i jest średnio. Szare od Zienia - sprawiają wrażenie brudnych. Odpadają- niestety.
Podłogę widzę raczej ciemną... może w tym odcieniu zieleni po prawo... Albo jeszcze poszukam.Nie mam wiele czasu bo od poniedziałku wchodzimy do kuchni z ostatnią  wylewką..ale poszukam.

Zaczęłam urządzać drugą sypialnię. I to będzie koniec pomieszczeń mieszkalnych chwilowo -bo jeden pokój zajęliśmy na pracownię. Oczywiście w przyszłym roku wszystko powędruje do ,,Różowego Kundla,, ale teraz jeszcze się musimy pomęczyć...
Kupiłam więc wygodne , pojedyncze, stare  łózko, materac. Ubrałam pościel i...

... Niunia natychmiast je pokochała..Musi być faktycznie wygodne...

Nie trzeba  specjalnie psa szukać gdy tak sobie znika. Wiadomo gdzie jest... Zwyczajnie robi  przerwę  i śpi snem sprawiedliwego...

Aha..i byli jeszcze elektrycy. Skończyli podłączać kuchnię na co nalegałam z uwagi na zbliżającą się ostatnią izolacje i wylewkę.Sporo mieli roboty przy tym , bo za wszelka cenę chciałam uniknąć przedłużaczy i póżniejszych ,wszędobylskich kabli. W związku z tym na każdej ścianie mam po kilka gniazd wtykowych.
A oprócz tego - pan Rafał , / elektryk/ założył mi   i podłączył w sypialni stary żyrandol- totalne vintage. Szklane body z rupieciarni za 20 zł plus  kinkieciki po dwa złote .Efekt mnie pozytywnie zaskoczył , ale szanownym odwiedzającym chciałam zaprezentować niezwykłe, profesjonalne podłączenie  obiektu. PRAWDZIWIE KORONKOWA ROBOTA PRAWDA??Kocham to męskie zamiłowanie do prowizorki.
Jak widać na trzeżwo niektórym też nieżle wychodzi...Może powinni się napić zawczasu.

Trzymajcie kciuki za sobotę.
Sciskam
Wasza- Gaja


KONSEKWENCJA BRAKU KONSEKWENCJI

$
0
0
Łazienka jest skończona. Praktycznie - technicznie, bo pozostały jeszcze- nasze z synem działania twórcze .Ale już pomontowaliśmy co trzeba i korzystamy.
Uff, co za ulga.
Oto look ogólny ,a pod spodem będą detale.Jak widać odeszłam od zaplanowanej wcześniej kolorystyki i.... jest fajnie.. żeby nie powiedzieć- zajebiście.
Udało mi się uzyskać wnętrze w stylu modern vintage ,z subtelnymi - kamienno beżowymi ścianami ,które z powinny się nieżle zestawiać  z moimi autorskimi   mozaikami.
Pod oknem od łazienki, na rabacie leży  taki  kamień- dokładnie w kolorystyce łazienkowej glazury  . Pomyślałam sobie, że jeśli chcę żyć w harmonii  i otrzymać naturalne, harmonijne wnętrza- to powinnam się opierać o kolory i znaki z otoczenia domu.Stąd taki wybór.

Ale bez mojego klamociarstwa i zbieractwa- nie udał by mi się żaden modern ,ani tym bardziej vintage.
Tu widać stare pedały od maszyn do szycia-kupione na złomowisku w Miastkowie Nieżle ornamentowane co?

Oszlifowaliśmy z rdzy- tak do stali,na błysk. I kazałam wmontować  w ścianki prysznica żeby doświetlały kabinę -co się zresztą  znakomicie sprawdziło. Temat wychlapywania  wody  na zewnątrz  został wyjaśniony  po pierwszej kąpieli. Nie wychlapuje się- pomimo, że dekory to ażury. Kabina zostanie zamknięta szklanymi drzwiami ,ale to za chwilę- bo dopiero złapałam  końcowe wymiary otworu i muszę teraz stosowne drzwi zamówić.
Pod oknem stoi sobie taka cudna etażereczka . To jest prezent od- uważacie - Koparkowego,który twierdził ,że pochodzi z pałacu  z Żelechowa .Zwracać nie będę ,bo nie bardzo pałacowa jest i nie sądzę żeby szukali . To nie jest zabytek klasy zerowej ..
Półeczka odpękała swoje na tarasie, gdzie stała ze dwa lata... Ale teraz się przydała.Była czarna i odrapana.Pomalowałam na stalowo , postarzyłam ,zawoskowałam  i wyjęłam troszkę trochę moich stalowych klamocików. Na klamce / ze złomowiska/,widocznej  na pierwszym planie  po prawo-będą wisieć ręczniki. Powinna się znależć przy umywalce, ale chwilowo nie ma koncepcji jak ją umocować do ściany. Ja bym zakotwiła na żebrowanym pręcie ,ale to chyba za proste jest  i majster szuka innego rozwiązania...Drugi tydzień szuka...
Moja kolekcja ręcznie tkanych ręcznikow znalazła wreszcie swoje miejsce , tylko szkoda że kurz straszny wszędzie ,ale trudno... upierze się.
Umywalka jest nablatowa , ale stolik chyba do wymiany- bo ten jest zrobiony ze starych desek i nóg od maszyny do szycia . To raczej nie zda egzaminu .. zbyt toporne i trzeba będzie poszukać jakiegoś starego mebelka.
Zegar w klamociarni  się udało dokupić.. Za 10 zł,  cynowy- ale kolorystycznie idealny.
Pod zegarem widać pięknie oszlifowaną drewnianą ścianę....
 Powiesiłam  już pierwszy  zestaw toaletowy. Mam ich kilka -więc  wystawka się powiększy, lecz  są pochowane w niezliczonych pudłach. Będę dowieszać w miarę odnajdywania.
Tyle nowości z łazienki ...a  teraz pora na kuchnię.

Ściana pod kuchnię i okap - praktycznie cała wyłożona płytkami. Fajnie się udało z tą białą fazowaną glazurą- bo mi piec kaflowy przypomina. To zdjecie robiłam za dnia. A gdy wyjezdzałm wieczorem - pan Leszek ścianę własnie ukończył. Super... kolejny etap z głowy.
Zasadniczo - miałam szukać kremowych płytek, ale popatrzywszy sobie na swoją kolekcje białych dekorów, dzbanków, domków , talerzy... zadecydowałam, że pozostaniemy przy bieli.

,, TO,, jest miejsce gdzie zamontowane zostaną kolejno od dołu- zmywarka, piekarnik ,mikrofalówka.Ja mikrofali nie używam ,ale kursantki być może zechcą używać... Wieś - wsią , ale nowoczesność w domu i zagrodzie musi być.
W związku z,, TYM,, zaistniała okoliczność taka, że  udało się uzyskać tynk w niezwykłym - piaskowo - beżowym kolorze.A to dzięki temu ,że nie chciało mi się zamawiać białego piasku rzecznego - tylko kazałam przywieżć piasek z własnego wąwozu- miałki i żółty. Tynk jest przesliczny w kolorze, dosyć gładki, naturalny,CUDO.
NIGDY ŻADNYCH INNYCH TYNKÓW, Strzał w dziesiatkę za trzecim podejściem.
Właśnie pan Leszek tynkuje pozostałe ściany.

LEEEECZ... NIESTETY -wygląda na to ,że pomysł z kuchenną mozaiką  z krowami i pastuszkami wziął w łeb.Albowiem z racji tej, że za chwilę będę mogła meble w kuchni rozstawiać- wyjęłam  z pudeł i kazałam powiesić lampy. ,obejrzałam sobie kredensy etc. I okazało się że na większości z nich widnieją ornamenty  kwiatowe - stylizowane na secesyjne wręcz.



W związku  z tym -muszę zaprojektować  mozaikę z motywem roślinnym ... może wazon z kwiatami. ..może...Czystej secesji bym nie chciała ,bo to nie jest moja ulubiona ornamentyka.Zdecydowanie wolę -gdy dekor coś opowiada, lub jest prostym rytmem. Wzory secesyjne są dla mnie zbyt nerwowe, co mnie - nerwusa  bardzo denerwuje
Przy tej okazji też,, oczień wnerwiłas ,,/ jak mawiał jeden mój znajomy aktor , któremu się zdawało ze zna rosyjski. .. wnerwiłas-bo to  będzie już trzeci projekt mozaiki do kuchni. Były juz krowy , pastuszki i okrągłe kafle z wzorami roślinnymi.

Krowy są mocno zaawansowane wykonawczo, wypalone i poszkliwione- tylko układać .Okrągłe płytki  od trzech lat leżą gotowe i d... blada trzeba zaczynać od początku. Jak widać jestem baardzo konsekwentna i TA MOJA KONSEKWENCJA MNIE WYKOŃCZY

Ściskam


WASZA
GAJA




CZY TO JAWA CZY SEN?

$
0
0
Fragment starej tacy ze złomowiska w Miastkowie/ 1 zl/

Było tak.
Pojechałam na wieś posprzątać po glazurnikach i włączyć piec do ceramiki. Nie chcę  zostawiać  urządzenia rozgrzanego do 1200 stopni  bez nadzoru - jako że dom jest drewniany . Staram się więc przy tym być.
Wypał trwa kilka godzin, było dosyć zimno -więc owinęłam się śpiworem i zasnęłam snem kamiennym.
 O wpół do dwunastej w nocy obudziło mnie wściekłe , ostrzegawcze szczekanie mojej Niuni/ no coś podobnego .. nasz pies potrafi szczekać ostrzegawczo/
A przez psi jazgot przebijało sie wołanie..
,,Pani Beato..pani Beato...
Półprzytomna wstałam , chwilę trwało zanim załapałam gdzie jestem i co się dzieje, Owinęłam się w koc i z duszą na ramieniu podchodzę do drzwi..
Przez szybę widzę młodego/ choć nie tak już bardzo/pana O...  - syna staszego pana O - który mi  kiedyś budował podmurówkę ..
Gość stoi na ganku i opierając sie twarzą o szybę woła..
Pani Beato... czy chce pani kupić harmonię??
Zbaraniałam...
Nie przypominam sobie żebym zgłaszała takie zapotrzebowanie a zwłaszcza z dostawą o północy do domu.
Nie -mówie -w zadnym razie nie jestem zainteresowana..
Ale pan O. się nie poddaje...
 No to może maszynę do szycia pani kupi.
Ja na to..
Nie- dziekuje najmocniej . Mam komplet i wszystkie sprawne.
Na to gosć usiadł sobie na fotelu na ganku i mówi
 No to zagramy coś pani... MARIAN, MARIAN CHOĆ TU I COŚ  ZAGRAJ DLA PANI BEATY
I rozległo   się donośne  ...
Szumi doookoooła laaas
czyyy tooo jawa czy seeeen..
Głos harmonii    rozlewał  się szeroko.. w nocy, w ciszy ,po rosie..
Pół wsi słyszało.
A jak skończyli Okę -to odspiewali  jeszcze,, Rozszumiały sie wierzby płaczace ,,a na konec  słynną balladę ,,Dzis do ciebie przyjsć nie moge...
Nooo ... wariatów w Zwoli nie brakuje..
Sąsiedzi mieli ubaw.
Ja zresztą też.. nie mogę powiedzieć..

A oprócz tego wydarzyło się kilka innych rzeczy z pogranicza snu i jawy...Otóż pan Leszek kuchnię ukończył i ja jestem zachwycona
Bardzo, bardzo mi się podoba moja podłoga a szczególnie krajka na brzegach . No bo jak to tak... Domek rękodzielniczki i artystki ludowej bez krajki?Dekorów  na podłodze nie będzie? Nie może to być..

Więc se na brzegach machnęłam bordiurę i jeszcze zrobiłam dywanik pod stół kuchenny.
Środek się zrobi z płytek przeszkliwionych w jakiś autorski wzór.. Sprawdzałam już - da się .
Szczęśliwie  - nieżle to wygląda w zestawieniu z białymi ,piecowymi kaflami na ścianie,z podziurawionymi ,starymi balami. Samo mięso...
Zakochałam sie w mojej kuchni normalnie..
I nawet pierwszy mebel się rozstawić udało.Pozostałe muszą jeszcze chwilę poczekać bo pan Leszek resztę podłogi fugował.Ten kawałek pod kredensem był zrobiony wcześniej i nie wytrzymałam..
Rozstawiłam kredens i stół, Zrobiłam sobie herbatę , śniadanie i nikt ,żaden majster mnie nie przeganiał..Pierwszy raz w tym sezonie.
Normalnie szok.
A w przyszłym roku to dopiero będzie zabawa i radocha . Te wszystkie koroneczki , firaneczki, lampeczki ,gałeczki...
 Ludzie .. doczekałam się wreszcie...
Czy to jawa czy sen??

,, W pole wyjdz pewnego ranka
na snop żyta dłonie złóż
i ucałuj jak kochanka...,,

W moim wieku? takie rzeczy?

Sciskam
Wasza-
 szczęsliwa Gaja

DOZYNKI 2015

$
0
0

Zamykam powoli tegoroczny sezon budowlany. Sporo zrobiłam ...nie powiem ,ale też mocno zmęczyli mnie chłopaki w tym roku.A to  cementu im brakowało na 3 minuty przed zamknięciem składu budowlanego.,,,
Jak to jest na Boga...lata mijają , czas płynie , a majstrom się zawsze ten cement kończy tak nagle....
A to elektrycy i murarze tak budowali słupek na piekarnik i mikrofalę ,ze od maja do teraz nie było jak urządzeń podłączyć. Dopiero w ubiegłym tygodniu poradzili sobie z tym problemem.
I to nie jest tak ,że ja nie kontroluję i nie sprawdzam albo nie mam pojęcia...


 Nosz   kurde  ? od narzekania zaczęłam??A zawsze mówię ze moja szklanka jest w połowie pełna....


Pan Leszek praktycznie zakończył tynkowanie...Tu na tej ścianie będą małe poprawki bo powychodziły jakieś ciemne plamy a ja nie chcę tego tynku malować. Ludzie sobie robią malatury , przecierki -a u mnie samo wyszło... niechcący.To był ostatni kawałek nieotynkowany .. teraz to juz tylko kosmetyka.

Wylewki ,izolacje skończone.Ściany poczyszczone praktycznie... Tylko ta jedna została i będzie robiona w poniedziałek.
Przy wylewkach nie korzystałam z miksokreta. Zrobiliśmy to ,, ręcznie,, wylewając beton z betoniarki.Koszty takiej wylewki są o połowę tańsze.A poza tym można to było robić etapami , przenosząc meble i inne nazbierane graty na miejsca poprzednio wylane i utwardzone.

Nawet meble niektore rozstawiłam juz poza kuchnią i mam namiastkę domu...


Podłoga w kuchni została ukończona i trzeba  zdecydować jak  ma wyglądać dywanik  na środku...U góry  widać przeszkliwione bazowe płytki  a poniżej moją własną majolikę na białej glinie.

Na bazie wzór wychodzi subtelniej , majolika jest totalnie folkowa i wyrazista...
Którą wersje wybrać. ??? Wzór oczywiście można zmienić , pewnie że zmienię , zrobię jakis prosty  rytm czy print z koronki ,ale który efekt jest lepszy??

Kuchenne biele wyjęte wreszcie z pudeł i przygotowane do rozstawienia..
Czy wiecie że to wszystko pochodzi ze staroci z second-handów i sklepów Ćzerwonego Krzyża?
Zbierałam przez lata. chowałam do pudeł nawet wtedy kiedy dom był jeszcze marzeniem...Gdy pisałam o Domu Którego Nie Ma, choć on był  , tylko- że w mojej duszy..
Każdy  przedmiot  kupiony do niego , DLA NIEGO... przybliżał mnie do celu.
To były takie małe kroczki ,,, małe dla ludzkości, ale wielkie dla człowieka.
A poza tym  program tej budowy   wszak jest taki, żeby to co się da było z odzysku, z drugiej reki i używane, bo Matka ziemia jest już wystarczająco zaśmiecona.
Nawet pierwsze w tej kuchni przetwory się udało popełnić..Rzeczywiście w tym roku wysyp borowików niesamowity jest..
Kuchnia zyskała kilka nowych przydasi - jak widać... i staje się coraz bardziej przytulna.

Taak...piękny to był sezon...Z wielkiej prowizorycznej stodoły - zrobiłam dom. Jakkolwiek  masę pracy mam jeszcze.. to już jest dom.
Tu na tym zdjęciu świetnie widać jak było i jak jest.

W przyszłym roku czeka mnie monataż sufitów, elewacja,  podłogi , schody na piętro...i pracownia. Łatwizna.Ale w tym roku z betonami i kurzem już skończyłam.
A teraz ,, do zimy jeszcze do zrobienia  monitoring ,instalacja p-poż i chyba popełnię kominki.Wczoraj byli  majstrzy i poczyniliśmy pierwsze ustalenia w sprawie  kominków z dystrybucja gorącego powietrza / DGP/ -jakie mi się tu marzą  .
Temat jest, że tak powiem, gorący- bo zima za pasem..
Mój syn Stefan w czasie zabawy z psem  i jesienne mgły nad Wilgą.


A zdjęcie otwierąjące ten post przedstawia piękny chleb dożynkowy jaki kupiłam w małym sklepiku w mojej wsi. Wpadłam tam  któregoś dnia wieczorem,, tuż przed zamknięciem .. sklepik ma parametry trzy na dwa metry... A na półce taki chleb.
Czy ja mówiłam już że będę mieszkać w raju?? Mówiłam??
ŚCISKAM
WASZA
GAJA

KRAJOBRAZ Z BANANEM W TLE.

$
0
0

Pojechałam tam znowu wczoraj ..na tę ukochaną wichurę moją..,,,Wsiadam do samochodu wściekła  i  zaczyna  się..
Nie -mówię  do siebie -kurwa -nie jadę,..
Po co ?znowu ???
Kurwa mać ...
O nie ....
Całą wiosnę i lato i jesień tam siedziałam,
Siedziałam,,, he he- dobre sobie...
Mam dosyć ,  leje  trzeci dzień, będzie błoto, mokro  i zimno.
Znowu se całe buty w glinie upaprzę i potem dwa miesiące nie będę mogła tego całkiem zmyć
Gdzie w nowym płaszczu,,, zdejmuj zaraz .
Starą kufajkę  załóż idiotko ,, bo tylko to się nadaje na te cementy i wapno..
Cały samochód gratów - trzeba to będzie przenieść  po tym błocie
A było w domu zostać, nałożyć sobie na twarz maseczkę. Mogłaś leżeć i pachnieć...
Weż  od razu kup coś w aptece na korzonki- bo ci kręgosłup  strzeli jak nic ...
Było  mieszkanie w apartamentowcu kupić, Starczyło by ci na wypasione 100m  , Miała byś spokój a zimą ciepły i suchy garaż
Tu jeszcze ze dwa lata ciężkiej  harówki.... wykończysz się babo ...
Po co się  na to zadupie pchałaś...

Pośród  tego monologu, mijam  Celestynów i  Kolbiel ,a potem-gdzieś  na wysokości Puznówki   furia mnie powoli opuszcza  i   z bananem na twarzy zaczynam podśpiewywać  radośnie...
No do Zwoli jadę przecież , do mojego kochanego ,przepięknego domeczku,
Ciekawe co elektrycy zrobili?.Pan Rafał na pewno kontakty już pomontował wszystkie.
No cudne te kontakty pan mąż kupił...a pan Rafał to taki zdolny człowiek i tak fajnie woła do ojca z którym pracuje
 taaatoooo .TAAATOOOO.
 No normalnie kupa śmiechu...
Leje? no trudno, trudno... Buty się upierze  w pralce....to nic, że nowe .. Nawet lepiej może , bo tak zaraz szlak ich nie trafi,,, Jakby stare były to byś się musiała martwic ,, a że  nowe to luz.
O domek mój kochany ,,, Co ja za świetny pomysł miałam z tą budową.... teraz już będzie z górki ... Jeszcze tylko ze dwa lata..co tam dwa lata ,,Dałaś radę cztery to i dwa lata przelecą
 Ja to naprawdę szczęściarą jestem ... O dojechałam... o jaki zajebisty mam dom...
O zamontowali kontakty ,,, noo cudnie  . ...światełka się świecą ..
.O  pstryk, pstryk, pstryk,,, świecą się wszędzie ...
 Co za klimat ,.
Jezu jak tu będzie pięknie, ale   mam fart,,,nooo.


 Ja nie wiem co to jest. Wiele osób odwiedzających naszą Zwolę- doświadcza jej magii .. Kiedyś  przed wiekami  było tu stare piastowskie grodzisko i są na tej wsi miejsca gdzie  wystarczy głębiej wbić szpadel. żeby wykopać coś ciekawego.. Może to genius loci, może wspomnienie szczęśliwego , spędzonego tu  dzieciństwa i bezwarunkowej miłości jaką mnie otaczano... ale w połowie  drogi  do domu - mam już na twarzy  szeroki uśmiech ,niezależnie od stopnia  zdenerwowania w chwili startu.
I zaraz jest wszystko tak jak być powinno. Jajeczka prosto od kury,miód prosto od pszczoły, pyszne ciasta u Ewy i równie pyszne gołąbki u Grażynki. Człowiek  chwilę u swoich posiedzi , pośmieje się , poplotkuje i zły czar pryska,,,

 A chata??Elektrycy zakończyli prace    w tym sezonie.I szczęśliwie na następną wiosnę niewiele już  zostało.
Pozapalałam sobie wszystkie lampy i cieszyłam się jak dziecko tym pięknym widokiem.Pan Rafał- elektryk przygadał mi ostatnio  /albowiem do mojego bloga się dokopał /że tak fotografuję dom - żeby elektryki nie było widać..
Wiec się poprawiam.
Rurki z przewodami wiszą z sufitu, ale  na wiosnę  zostaną ukryte  pomiędzy stropami .
I muszę o jednej jeszcze rzeczy powiedzieć.. bo to niesamowite jest...
Otóż  nie mam w domu żadnych widocznych przewodów , NIGDZIE. bo  całe okablowanie zostało poprowadzone na zewnątrz domu.
A  to wymyślił pan Rafał  i ja jestem zachwycona...
 Miałam zagwozdkę i stres , jak to paskudnie będzie z kablami w plastiku  na starej  drewnianej ścianie i już chciałam  miedziane  rurki kupować.A tak- wszystko się schowa przy  montażu elewacji.

Bo że elewacja jest potrzebna na cito  to się pokazało przy ostatniej ulewie..


Tak wygląda jedna ze ścian szczytowych...Ładne kwiatki prawda..?
Mam  o czym myśleć.. Co mi tam jakiś apartamentowiec  z suchym i ciepłym garażem.
Pozdrawiam jesiennie
wasza
GAJA

ZŁOTO /Z SH/ DLA WYTWAŁYCH

$
0
0
Po second handach chodzę niejako - zawodowo. Od lat kupuję tam co ciekawsze tkaniny, hafty i dodatki -typu okucia,klamry etc.Ostatnio te działania bardzo przybrały na sile - jako że mam duży dom  do wyposażenia, a program jaki jest - to każdy czytelnik mojego bloga wie.
 Nie , snu mi z powiek nie spędza fakt , że to co kupuję jest nie wiadomo  skąd. Piorę,myję starannie i używam.
Faktem jest ,że okoliczne  second handy są na medal i kupuję w nich prawdziwe skarby.
Kilimy  12 zł za kg
Kolory trochę przekłamane ale urodę tkanin widać- mam nadzieję.
 Ręcznie tkana i podhaftowywana tkanina, Gigantyczna i piękna. Pierwotnie musiała być jakąś dekoracją na konia albo wielbłąda, Ma 2,80 na 1,40. kosztowała 100 zł bo po 12 zł za kg.U mnie bedzie traktowana jako kilim, a to z powodu braku wielbłąda - oczywiście.Zdjęcie niestety nie oddaje szlachetności ręcznie tkanej materii.
Prawdziwe , staroświeckie lny z wzorami vintage i haftowane poduszki- to już standard. Mam tego tyle ,ze  nie mieszczą się w wielkiej bibliotecznej szafie- która bieliżniarke chwilowo udaje. Ale jak się to wszystko rozejdzie po pokojach to i tak mało będzie - wiec ciągle kupuję.
Haftowane , stare  poduchy zostaną zaprezentowane wiosną , cała kolekcja. Sama z chęcią sobie na nie popatrzę i pomyślę co dalej.
Zaopatrzenie w moich ulubionych sklepach zawsze było świetne, ale ostatnio przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
Po pierwsze kupiłam kilkadziesiąt metrów przepięknej pasmanterii .. a wystarczy popatrzeć w necie na cenę takich dodatków - żeby zrozumieć dlaczego ten zakup ucieszył mnie szczególnie,,,
A oprócz tego na półce , a raczej na stercie -leżały sobie spokojnie i czekały na mnie cepeliowskie sumaki.
TERAZ BĘDZIE SERIA ZDJĘĆ.




Wszystkie sygnowane z logo CEPELIA LEZAJSK. Skąd to się wzięlo w SH w Miastkowie na Boga???
Kupiłam 31  sumaków. TAK. 31 - NIE MA POMYŁKI. Wzięłam wszystkie.
W końcu ,kiedyś  biblioteka w  tym domu zacznie działać. I trzeba będzie kupić jakieś kanapy, sofy i fotele a potem zrobić im nowo- stare ,  wyszukane, autorskie obicie...

Na przykład  takie patchworkowe, Wiem ,wiem -to straszliwie ograny temat jest.. Ale jakby tak zamiast oklepanego ,obcego nam Suzani - wrzucić nasze swojskie , polskie sumaki z kogutami, babami z maselnicą czy nawet rycerzem to by  chyba fajnie było ? No i kolor subtelniejszy by  to dzieło miało
I co wy na to?
Dobry pomysł?
Fajnie się będzie wtulić w taką sofkę z ksiażeczką o rękodziele??


A teraz będzie niespodzianka . Ogłaszam candy. Jeden sumak z wojem do wylosowania. Spory jest, sygnowany , z frędzlami/140/42/
 Można mieć na własność swojego rycerza, Biały koń zostanie dodany gratis - jak tylko się w SH taki sumak trafi....
Zasady jak zawsze.
Losowanie w Sylwestra.
Ściskam
Wasza - Gaja
Ps. Spoko...kanap wprawdzie  jeszcze nie ma, ale książeczki są . Pełno jest. Następny post o nowych craftowych ksiażeczkach

HALINA-LWIE SERCE

$
0
0
Tuż przed świętami Panowie S, przywieżli  ze wsi stare , dwustuletnie deski, które pierwotnie stanowiły sufit w Chacie . Grube, piękne, spatynowane jak trzeba, będą teraz podłogą- po stosownej obróbce .  Złożone i okryte starannie -czekały od lata na transport do stolarza. Przy przekładaniu do samochodu okazało się, że pod nimi , w jamie- ,bezdomna suczka powiła dwa szczeniaki płci żeńskiej. Malutkie, zaniedbane, okleszczone biedactwa. Dzikie ,nieufne, gryzące potworki - nie bardzo nawet wychudzone...  widać matka dbająca była. Niestety suczki nie ma - gdzieś biedna przepadła.
Pojechałam tam natychmiast. Jedno ze szczeniąt trafiło do państwa S, którzy wprawdzie mają już kilka psów ,ale wzięli jeszcze jednego.
Bogu dzięki -są na tym łez padole dobrzy ludzie..
 Drugie szczenię zabrałam ja. Najpierw dwa dni trwały próby odłowienia tego -skrajnie dzikiego i nieufnego stwora  którego mordka tak pięknie teraz z  fałd śpiwora wystaje.
Oto Halina- czyli czwarty już zwierzak na pokładzie.
Od świąt minęło  sporo czasu , ale nadal nie ma mowy żeby Mała dała do siebie podejść czy wziąć na ręce. Miesiące bez człowieka zrobiły swoje. Kiedy widzi ,że ktoś z domowników zbliża się do niej -ucieka w panice. Strach jest silniejszy-  jak dotąd  . Jedyne miejsce gdzie  jesteśmy w konfidencji to moje łóżko.

Oto zdjęcie które zatytułowałam,,NIEZBĘDNIK PROJEKTANTA.,, Przedstawia  zawartość łózka ,utensylia i towarzystwo .
Tak się teraz pracuje nad nową kolekcją mili państwo.
Do mojego łóżka Halina ma stosunek nabożny. Tu następuje mizianie, wywalanie brzucha do masowania, zaglądanie w oczy, przytulanie i spanie z chrapaniem. To jest miejsce na totalne oswajanie .W łóżku- dzika i nieufna  Halina zmienia się w miękką,przeciągającą się pieszczochę - zwaną Serdelem.


Tu się nie boimy, nie uciekamy a wyciągnięte ręce nie są zagrożeniem ,lecz służą do głaskania.
Ale - jeju- jak to małe chrapie...Gdyby to był mój mąż- udusiła bym poduszką.
 Popatrzcie jak to jest, że u zwierząt wcale mi to nie przeszkadza,- wręcz ułatwia zasypianie.Tyle że muszę uważać jak się układam ,bo zawsze gdzieś jest Halina.
Z tym moim łóżkiem to w ogóle sprawa jest przedziwna.
Wielkie , rzeżbione ręcznie w ptaki i zakrętasy,  z  kolumnami i baldachimem -poczęło i  wychowało ze mną dwóch synów. Wytrzymało ich  choroby , wygłupy i harce. Było świadkiem wzlotów i upadków, tu następowały czułości i zwierzenia a moi chłopcy mogli  się wylegiwać , spać i  chronić w nim  przez długie lata.
Pozwalałam  im na to.
Wprawdzie po tym jak mi pewna moja koleżanka zrobiła pranie mózgu -że ,, jak to?? takie stare chłopaki i w łóżku ?z matką? no coś podobnego?/?,,- poszłam do psychologa i zapytałam czy coś żle robię- bo mi intuicja podpowiadała zgoła inaczej.. A pani psycholog odpowiedziała, że jak najbardziej dobrze- bo liczą się intencje. I jeśli moje dzieci znajdują tu bliskość  i bezpieczeństwo to niech się tak dzieje dopóki same z łóżka nie pójdą.
I chłopcy w swoim czasie poszli , ale jeszcze  lubią się przytknąć , choć na chwilę.
 Położyć się w nogach, strategicznie  - w zasięgu matczynych rak bo może po główce smyrnie... i opowiedzieć jak było na imprezie z której własnie nad ranem wracają.To nic ,że widno już jest... Matka ma nienormowany czas pracy..Do południa się wyśpi.

Jakiś czas temu mnie zgniewało... to łóżko jest wielkie, ciężkie -oznajmiłam, ze rozbieram . Dekory wmontuję w ściany w Chacie, a tu kupie normalne.. no powiedzmy 130 cm.
Rany Boskie co się działo..
Zapanowało święte oburzenie . Mam absolutnie zakazane  myślenie o podobnych breweriach...
Nawet mój maż powiedział ze ,, ON ZABRANIA,,
Przysięgam , że  w moim małżeńskim życiu - to był pierwszy wypadek kiedy mąż czegokolwiek zabronił.
Chyba przyjdzie mi uszanować.... w mordę jeża.....

A poza tym gdzieś muszę oswajać mojego nowego psa...

Niunia- też się pięknie  małą zajęła. Czasem śpią razem, przytulają się i bawią- bo duża suczka ma dopiero półtora roku. Kiedy widzę Halinę wczepioną swoimi mlecznymi zębami w niuńskie czarne fafle- myślę sobie ,że ,,Stara,, ma nieskończone pokłady cierpliwości. Dobrze wybrałam dużą sukę. Poprosiłam hodowcę o najłagodniejszego psa z miotu i on przyniósł Niunię. Pokochałyśmy się od pierwszego wejrzenia i mimo ,że po chwili  pan pokazał pozostałe szczenięta - widziałam już tylko ją.  Wprawdzie mój mądry,myślący, subtelny Owczarek Niemiecki - na psa stróżującego się nie bardzo nadaje -bo reprezentuje zerowy poziom agresji, ale za to jest wielkim przyjacielem domu i czułą opiekunką


Psem stróżującym zostanie   u nas w domu Halina.- to jest pewne Na każdy szmer, hałas - to małe stworzenie reaguje przerażliwym  jazgotem. Będzie  klasycznym ,,dzwonkiem,,Na obcych też szczeka przy czym jako ,, obcy ,, są traktowani wszyscy- poza mną. Tak wiec co rano mój syn Stefan jest systematycznie obszczekiwany.
Niestety nie cała rodzina jest zachwycona pojawieniem się nowego domownika....
Brunhilda postanowiła się dobrowolnie internować . Dobre do tego jest każde  pudełko czy reklamówka/ o ile jest wystarczająco duża/- byle tylko nie widzieć tego małego  potwora...
Jak widać na zdjęciu sytuacja w domu ma się całkiem przyjemnie .. tylko na kanapie miejsca dla mnie brakuje.
I kto tu właściwie jest czyim właścicielem???
Ściskam
Wasza Gaja
PS
Jak już wspomniałam - Halina nazywana jest pieszczotliwie ,, Serdelem,, Ciekawe dlaczego???
Ps 2 -update z ostatniej chwili

Pies jest dziki, pies jest zły...pies ma bardzo ostre kły....



WZIĘTE Z SUFITU

$
0
0
Byłam znowu u  stolarza- Pana Adamczyka z Celestynowa. To jest zawsze  jedna z większych przyjemności związanych z moją budową. Głównym powodem było zamówienie skrzyneczek do ekspozycji fragmentu kolekcji starych lalek.
Tu widzimy pierwsze trzy - które będą umieszczone w przeszklonych kasetkach.Tę z prawej - dostałam od Haneczki - mojej cudnej przyjaciółki i bratniej duszy. Nie znam jej wartości, ale dla mnie jest niezwykle cenna a poza tym -rzadka. Egzotyczna, z biskwitowa twarzą i oryginalnym ubraniem. Musi być eksponowana w zamknięciu- bo kurz i możliwość uszkodzenia. 
Srodkową kupiłam kilka lat temu w UK ,w antykwariacie. Lata trzydzieste  i  ubranie trzeba uszyć, ale mam sporo nazbieranych , starych haftów, batystów -więc się to  zrobi niebawem.
Od dawna śledzę strony poświęcone starym lalczynym ubrankom i idea jest ,ale czasu nie ma - bo kolekcja, zadęcie, buty , nakrycia głowy i cały ten pokazowy  cyrk- tuż tuż.
Lalka po lewej została kupiona na targu staroci. Jest z paper- mache i musiała być przechowywana w wilgoci -bo twarz bardzo spękana.Wygląda to dość upiornie , ale jest autentyczne i naprawiać nie będę. Należało pomyśleć jednak o zamkniętej skrzyneczce - żeby nie pogarszać sprawy.Ubranie jest  współczesne, wiec  trzeba będzie przyodziać porządnie , po projektancku.
A pamiętacie dziewczyny -jaka to była przyjemność bawić się lalkami, ? Szyć im piękne ubrania/?Ja   będę to robić znowu i to na legalu.
Cudny powrót do czasów dzieciństwa...
Mówiłam,  że miałam świetny pomysł z tą budową??
Poza lalkami - przywieżliśmy  do pana Adamczyka  drewno na podłogi parteru.
Kiedyś były to deski a raczej grube dechy tworzące sufit.  Zakładając ze zostały położone przy budowie domu- pochodzą z 1830 roku. Za moment - będą miały 200 lat.
NO LUDZIE KOCHANI... DWUSTULETNIA PODŁOGA- CO ZA WYPAS.... 
Oczywiście kilka razy była o nie awantura i w ostatniej chwili zostały z krzykiem wydarte  z łap kolejnej ekipy- która chciała zrobić z nich podpory, albo szalunek ,albo rusztowania. 
I było patrzone na mnie jak na wariatkę -bo  o co chodzi tej babie ? PO CO KOMU TAKIE STARE DESKI. ??
A teraz stolarz oszlifował , przyciął je starannie i popatrzcie jaka będzie podłoga.
To jest świerk, Pożółkły ze starości , stwardniały  szlachetny i piękny.W oryginale dechy były długie i szerokie ,ale pan Adamczyk jest z tych majstrów ,z dawnego pokolenia- co musi być wszystko  równe , bez dziur , krzywizn i wyszlifowane na glanc. Wiec mowy nie było żeby dziury po nyplach/ tyblach załatać i zostawić. Drewno zostało  pocięte na krótkie i węższe fragmenty ,ale to chyba dobrze bo lekko krzywe dechy  były.
To tylko mały fragment obrobionego na nowo - dwustuletniego surowca. Zdaje się ,że na cały parter wystarczy
No czy nie cudnie. ?
Poza obróbką podłóg- pan Adamczyk przerobił mi jeszcze szafkę pod płytę kuchenną.Dołozył  30 cm ,, do pleców,,pogłębił blat , wyciął otwór na kuchnię i zrobił nowe półki.

Szafka w stylu kolonialnym - będzie dobrą podstawa do masywnego , rzeżbionego okapu.To był ostatni  brakujący element z wyposażenia kuchni, bo zmywarka też już dostała starą obudowę .. Pozostało tylko zamontować to wszystko razem i pomalować na jasno.
I  niejako z biegu pooprawiałam trochę starych , nazbieranych tekstyliów.Padło na gorsety,które włożyłam  w ramki,na płasko.

Na pierwszy ogień poszły dwa łowickie, krakowski i żywiecki. A poza tym znalazłam w kącie zapomniany, malowano - haftowany portret góralskiej parki. Troszkę nie w moim stylu , ale technika ciekawa.

Twarze zostały  namalowane, reszta jest starannie haftowana jedwabiem. Zapewne ślubne,góralskie monidło.   Ramy nieco tandetne ale oryginalne - więc zmieniać nie będę
Dobrze się bawię ostatnio .Prawda?
To takie ,, struganie ołówków ,,przed rozpoczęciem sezonu budowlanego...

Ściskam
Wasza- GAJA

I NOWE, I STARE - SKROJONE MA MIARĘ

$
0
0


Stare , ręcznie kute zawiasy  przy okiennicach w Różowym Kundlu,,


 Dostałam właśnie projekty architektoniczne pracowni zwanej ,,PO RÓŻOWYM KUNDLEM..
Po prawo - zbuduję garaż i kamienną ścianę  bo- ceramika i piece  , a po lewo filcownię, tkalnię przędzalnię, farbiarnię i dużo, dużo   więcej. . Od południowej strony będzie  spora weranda albowiem, gdyż, ponieważ/jak mawiał jeden mój znajomy/ -czasem się  w mojej pracy używa substancji mocno śmierdzących .  Świetnie wiedzą  o tym te z kursantek , które się uczyły barwienia i odbarwiania tkanin.
Przy technice devore - tez bywa  nieżle bo się działa kwasem, a ten wchodzi w reakcje i cuchnie straszliwie . Na takie przypadki- weranda będzie jak znalazł.
A POZA TYM - FAJNIE BĘDZIE POSIEDZIEĆ  I POGADAĆ POD DASZKIEM-LATEM W UPALE...ALBO W DESZCZU
,,Moje,, dziewczyny, zazwyczaj uwielbiają swoje towarzystwo, a niekończące się rozmowy -to stały /oprócz szkolenia/- element warsztatów.
 Ja zaś- uwielbiam ,,moje,, dziewczyny i uwielbiam jak one się uwielbiają...bo się nam tworzy taka , cudna,kreatywna , rękodzielnicza sitwa.
Mam w tym swój mały udział . W każdym zakątku kraju są osoby, które szkoliłam i jestem z tego dumna
Aha ,na wypadek mrozów w sierpniu- przewidziano centralnie położony  kominek z dystrybucją gorącego powietrza.
I proszę się nie śmiać..
Był ze dwa lata temu kurs slashing,u  na początku sierpnia. Lało rzęsiście  i było 6/sześć/ stopni na plusie.
W kurtkach i rękawiczkach - trudno się robi precyzyjne szycie...

Dokumenty ,mapki- w zasadzie gotowe do składania wniosku  o pozwolenie na budowę. Teraz pozostało tylko poszukać ekipy do przestawienia tego co na zdjęciu -w celu zbudowania tego co na projekcie.
Z chałupki została już zdjęta cała elewacja  i nie jest żle . Drewno w stanie przyzwoitym . Podwaliny i  ocap-/ czyli to co u góry/ trzeba będzie wymienić. Potrzebne będą też nowe belki i ściany szczytowe.
Ale  z tym już sobie częściowo poradziłam ,bo drzewa zostały ścięte i porżnięte na deski i krokwie.
Teraz  wszystko sobie spokojnie podsycha - poprzekładane jak trzeba


Jeden wielki skład z drewnem mam na placu. I rozjeżdzone   na maksa ,więc jak tylko obeschnie - trzeba wzywać Koparkowego .
Taak - dawno koparki u mnie nie było...stęskniłam się.
Ale na szczęście moje wielkie- nie musiałam się spotykać z ,, Szalonym Leśniczym ,, bo kochany  pan S.  ulitował się  i załatwił za mnie wszystkie formalności związane z wycinką drzew.

Patrzę sobie na to drewno i coś mi się zdaje, że za mało będzie....
Wszystkie krokwie dachu do wymiany, Dach nad garażem , weranda, pełne  odeskowanie  pod gont. Belki konstrukcyjne wewnętrzne.
Tak na optykę- to nie wystarczy.
Trzeba będzie jeszcze parę sosen położyć..

A w Kurnej Chacie? Nic na razie nie robię-  bo przygotowania do nowej budowy zajmują mi tę resztkę czasu ,która  mi pozostała - jako ze pokaz za chwilę.
Ale nie wytrzymałam i kredensik do kuchni kupiłam ..
Będzie pasował do rzeżbionego okapu - raczej



Odgrażałam się , że wszystkie meble przemaluję na jasno, ale kredens śliczny jest i chyba muszę to przemyśleć. Plus też taki , że widmo secesji - zostało zażegnane i można nad kuchnią układać kafle z  krowami i pastuszkami.Secesyjne lampy się przewiesi gdzie indziej...
Ściskam
Gaja

CO TAK DŁUGO ?

$
0
0
Dzisiaj pokażę szanownym odwiedzającym i czytającym - co robię w przerwach pomiędzy budowaniem  a raczej odbudowywaniem Chaty.
Otóż- od dwudziestu siedmiu lat zajmuję się projektowaniem mody- a dokładnie mody unikatowej, ubrań personalnych i scenicznych. Zrobiłam w życiu moim ,54 letnim - przeszło 40 kolekcji ,które pokazywane były w ramach wszystkich najważniejszych imprez modowych w Polsce , z Poland Fashion Week - włącznie ./ I znalazłam sie dwukrotnie w najbardziej elitarnym gronie - czyli w Alei Projektantów./
Z tytułu swojej pracy odwiedziłam też kilka stolic zagranicznych .Trzykrotnie pokazywałam kolekcje w Berlinie , dwukrotnie w Wiedniu w tym raz na zamku Shonbrunn.
Pokaz w Madrycie  odbył się  w obecności członkini hiszpańskiej rodziny królewskiej i po tej prezentacji  Jej Wysokość zażądała  widzenia się ze mną i wyraziła chęć zakupu . Nigdy więcej w życiu swom   nie będę miała takich nóg z waty -jak wtedy , gdy oddzielnym wejściem ,po strzeżonych schodach, schodziłam na to spotkanie....
Odwiedzałam tez kraje dalekie- byłam z kolekcją na Syberii, w Irkucku - nad jeziorem Bajkał i w Bracku.Aha  i jeszcze w Karlskronie też mnie oglądali.
Fajną mam pracę - prawda?
Też mi się podoba.
Poznaję mnóstwo ciekawych,twórczych ludzi...
Całe życie się bawię i jeszcze mi nieżle płacą...
Żyć nie umierać... tylko ciekawe skąd wziął się ten kręgosłup szyjny w totalnej rozsypce?






Oto  zdjęcia najnowszej kolekcji ,, Spod Śniegu,, Premierowy pokaz odbył się przedwczoraj- w ramach imprezy AMBER LOOK 2016- czyli gali targów Amberiff.
Waliza z kolekcją ważyła 30 kilo plus dwie torby dodatkowe...

To jest post  specjalny dla tych którzy pytają dlaczego moja budowa tak długo trwa.
Więc po pierwsze- wcale nie tak znowu długo ,bo dopiero cztery sezony.. A ze dom jest wielki/ 386 m .kw  plus konieczność uzbrojenia terenu - to się jeszcze zejdzie.Zwłaszcza, gdy wszystko się robi starannie .
Zaś po drugie - czasem muszę popracować . a ponieważ ubrania tworzę unikatowe, wypracowane, z ręcznie robionych, autorskich tkanin- to również się schodzi dłużej niż wówczas gdy się bierze  gotowca z półki.
Po trzecie wreszcie- najważniejsze.. NIE JESTEM ROBOTEM .
I tyle .

Sciskam
Gaja
żródło zdjeć - naszemiasto.pl

PÓKI ŚWIECĄ ŚWIATŁA LAMPY I CHOĆ ZOSTAŁ JEDEN WIDZ ... TO DO SZCZĘŚCIA NIE POTRZEBA NIC....

$
0
0
Dorobiłam się wreszcie kuchni.
Takiej z kuchenką, mikrofalami, zlewozmywakiem i nawet z ciepłą wodą.
NO LUDZIE KOCHANI CO ZA WYPAS I WYGODA JAKA.
Ustawiłam na miejscu wszystkie kredensy  ,krzesła i stoły. Porozkładałam obrusy i pozapalałam lampy.
 I zemdlałam ze szczęścia.
Cały wieczór kontemplowałam swój stan zamiast np . sprzątać ... No co?? sobota była...
.
Potem powyjmowałam z pudeł bibeloty, umyłam i dawaj ustawiać  w nowym kredensie a tu- niespodzianka.Kredens - wielki, , kolonialny, pakowny  kupiłam . Można by w nim schować  wszystko co wyjęte ale.... ze sklepu kluczy nie przysłali.  Wszystkie szafki  zamknięte na głucho.i żaden klucz nie pasuje- nawet te uniwersalne.
No ... skubany .. jaki solidny???
Kuzyn zawołany na pomoc  - zaproponował ,że rozbroi zawiasy , wyjmie drzwiczki i w ten sposób otworzy , ale się nie zgodziłam w obawie że  może go potem do kupy nie złożyć
 Historia zna takie przypadki.
Facet jak może coś spieprzyć to na pewno spieprzy  Nie zaryzykuję, poczekam aż klucze przyślą ze sklepu..
Ale   na blaciku  ustawiłam sobie kolekcję karafek z prasowanego szkła. Nawet nie wiedziałam, że je mam.
. Bardzo lubię prasowane szkło bo do wszystkiego pasuje   Na starociach jest tego pełno. W sklepach zresztą tez, ale ja wole to z historią.Jest stosunkowo tanie , bez zadęcia i znakomicie mi się zestawia z meblami i wzorzystymi skorupami .
Szkoda ze musi stać na wierzchu - znowu się grubą warstwą budowlanego kurzu pokryje...
Bo generalnie jest to czas wielkiego sprzątania  totalnego, pobudowlanego syfu. Nie jest łatwo stajnię Augiasza ogarnąć...Łapy w cemencie do łokci.
Jednakowoż miałam trochę zabawy -bo odkryłam w jednym z pudeł zestaw niesamowitych ,błękitnych  talerzy.
TA  TA
TADAMMM...

Ten z Kamilą i Charlesem - to mój faworyt..
A jej wysokość to za młodu nawet niezła była...

Tak, wiem, że talerze są paskudne, ale nie wyrzucę bo firma zacna a jedna z górnych łazienek  ma być niebieska. Wprawdzie miało być w stylu Delft , ale będzie z elementami English China.

 Jeszcze jedną niespodziankę dziś się wydarzyła - i to było zadośćuczynienie za  kożuch z kurzu na mojej twarzy. Znalazłam bowiem taki kufer...
Że go miałam -  pamiętam i że był wybity lnem w róże. Ale że w środku schowałam tysiąc kłębków tkanin pociętych na pasiaki - no to mi jakoś umknęło.





Tylko krosna rozstawiać i tkać tkać tkać...Ale niestety  chwilowo nic z tego -bo w środę wchodzi pan od kominków. I znowu diaks, cięcie podłogi,kucie świeżo otynkowanych kominów,cement,  kurz  i syf,
Po co ja sprzątałam???
Chyba po to żeby chociaż przez kilka chwil było normalnie w tym moim cyrku

Sciskam
Wasza utytłana w kurzu i cemencie-

Gaja.

OPOWIEŚCI MALOWANE IGŁĄ/ OD MASZYNY/

$
0
0
Czas jakiś temu dostałam z Amazona dwie książki, które jak się okazało stały się dla mnie bardzo ważne.

,, STITCH STORIES ,, - autorstwa Cas Holmes  i ,,CONNECTED CLOTH,, Cas Holmes i Anne Kelly.
Twórczość Cas Holmes miałam okazję wielokrotnie podziwiać w czasie londyńskich targów w Alexandra Palace.
Niezwykłe ,subtelne, przezierne kolaże z elementami haftu i druków, cieniowane, transparentne- robiły zawsze duże wrażenie i były niezwykle inspirujące.



W Google sporo jest na jej temat -bo to bardzo pracowita pani jest . Zachęcam do zapoznania się z  jej niezwykłą , intymną, osobistą twórczością.
Anne Kelly - stoi  trochę w cieniu swojej sławniejszej koleżanki. Bo jak z lektury wynika -panie pracują, tworzą wspólnie i bardzo polecają ten typ artystycznych  relacji - jako szalenie inspirujące działania.





W moim przypadku- twórczość Anne Kelly sprawiła ,ze doznałam tzw iluminacji i z pewnoscią będzie to miało  wpływ na dalsze moje działania.
 Anne używa techniki kolażu, fantastycznie łączy ze sobą kawałki starych map, skrawki tkanin, zdjęcia a jej twórczość ma subtelny , osobisty wyraz i jest opowieścią o życiu autorki.  O jej kobiecości, intymności i wrażliwości.
Ale popatrzcie na ŚCIEG
Anne używa  jednostajnego ściegu hafciarskiego , którym fenomenalnie łączy , zespala wszystkie fragmentu układanki i tworzy jednolitą, wykończoną tkaninę.
Oglądąjąc jej prace doznałam tzw odkrycia roku.
Tkanina artystyczna, sztuka włókna to zaraz  po modzie  następna moja miłość i pasja. Interesuje mnie , czytam, oglądam i sama robię. Najbardziej fascynują mnie te techniki, które są prostą formą zapisu.
ZAPISU TU I TERAZ,
ZAPISU CHWILI , STANU, UCZUĆ W TYM MOMENCIE.
Collage jest jedna z nich- ulubioną  , ale  wyrafinowaną i trudną  sztuką . Komu się wydaje, że wystarczy tylko złożyć do kupy parę ścinków- niech spróbuje i zobaczy...
Tyle że ułożyć- to jedno Układanie, komponowanie .to jest czysta przyjemność i zabawa ale  potem trzeba to jakoś połączyć ,pozszywać i wtedy  czar pryska, Kolor nitki i ścieg potrafią narobić dużej szkody . a ornamenty obleciane dookoła precyzyjnym zygzakiem  stają się ważniejsze od pozostałych
JA BYŁAM DOTYCHCZAS MISTRZYNIĄ ŚCIEGU...
Kurcze.. doprowadziłam swój zygzak do perfekcji... i po co.
Anne zaś  ze ściegu  zrobiła dekorację,podporządkowała go sobie , swojej twórczości i jak dla mnie to jest genialne odkrycie.
Oczywiście zrobiłam próby...



Jako ŚCIEG wybrałam zwykłe proste przeszycie i rezultat mnie zachwycił. Jednostajne linie ujednolicają tkaninę, tworzą całość a jednocześnie rozmywają poszczególne elementy odbierając im sporo z pierwotnej wyrazistości- co ja odbieram na plus.
A rezultat tego wszystkiego taki jest ,że mogę się bez stresu przymierzyć do długo planowanej sagi pt,, W GŁĘBI DUSZY,, Tkanin, serwetek i ścinków nazbieranych- cala pólka , nici przyszykowane i nawet ŚCIEG wybrany...proszsz...co za ulga.

Grunt to sobie dobra książeczkę kupić bo tak naprawdę - w mojej twórczości , dla mnie, istotna  jest lekkość tworzenia i tzw  luz w nadgarstku.


ŚCISKAM 
WASZA
ZAINSPIROWANA  GAJA







,,SPOD ŚCIEGU,,CZYLI JAK PODAROWAŁAM SOBIE ODROBINĘ LUKSUSU/ ZNOWU/

$
0
0

Oto praktyczny rezultat ostatnich ćwiczeń.Etui na aparat fotograficzny i cudna torba/ kieszeniowiec na przydasie.
Wykonane z tkanin, lnów, bawełny ,kawałków haftów , koronek z panelami z autorskiego druku. Przeszywane prosto , w całości.

Pokrowiec na aparat fotograficzny.  Od niedawna mam nowego canona 600 D a dotychczas używałam firmy Fuiji. Canon jest aparatem zdecydowanie lepszym , ale  awaryjnym. Obiektyw  zepsuł się po dwóch miesiącach używania i akurat wtedy gdy modelki wychodziły na podest. No stosowniejszego momentu nie było..
Ale już na samym  początku  mojej z Canonem znajomości. - zepsuł się pokrowiec. ...Oczywiście strzelił główny suwak  jako że torba była generalnie żle zaprojektowana i za mała na  aparat. Więc zrobiłam sobie porządne etui  -bo  sprzęt fotograficzny powinien być przechowywany w pokrowcu. Mój jest trochę większy od oryginału , mieści swobodnie wszystkie kable i ładowarkę. Wyścielony  został kilkoma warstwami pikówki- dla większego bezpieczeństwa sprzętu. 
Z tyłu kieszonka na porządny suwak. Dwie po bokach i długi pasek. Można nosić przełożony przez pierś i mieć wolne ręce.Do prania w pralce.


I odrobinę luksusu podarowałam sobie - wreszcie , bo popełniłam coś bez czego nie wiem jak żyłam dotychczas - a mianowicie płócienny kieszeniowiec na wszystkie podstawowe rzeczy przydatne w moich artystycznych działaniach.
Podstawowe.


Kieszenie na nożyczki, okularki/ niestety/ i nici. Wielka kieszeń na szkicownik .

Słodka książeczka na igły i szpilki z zapięciem na guzik z masy perłowej. Wszyta na stałe, nie zgubi się


Kieszenie na akwarelowe kredki, cienkopisy i ołówki, na temperówkę , centymetr i klej. 
Kiszenie na wszystko...


Bazą całości - jest len, naszywany ,aplikowany kawałkami starych haftów, koronek czy tkanin z totalnego odzysku. Wykończony cieniutka koronką z recyklingu. Każda kieszeń jest zapinana na patki i guziki z masy perłowej. 
Całość bardzo pakowna i do noszenia w formie torebki na długim regulowanym pasku.

W  związku z zaposiadaniem pokrowca- kieszeniowca doczekałam dnia  gdy nie będę znaczyć trasy swojego przejścia -zgubionymi mazakami , cienkopisami i notatkami. Wszystko mam teraz w jednym , zamkniętym na głucho, wygodnym  etui.
A luksus?- TRZY DNI ROBOTY.
Całe trzy dni dla siebie???? Prawie jak SPA...


ŚCISKAM
GAJA

JADĄ WOZY KOLOROWE,,,,

$
0
0
Ganek wieczorem- widziany z okien jadalni.
Zabrałam się z wiosny za drobne sprawy montażowe w chacie. I za dopinanie do końca różnych pierdołów- co to ich była dłuuuga lista.
Oto ganek południowy z dodanymi kratkami do róż. Będzie trochę intymności i cudne  ,kwitnące jak szalone  krzewy  Flammentanz dostały podporę. Ta odmiana ma roczne przyrosty po 3, 5 metra. Zmierzyłam. Naprawdę tak ma. Niedługo weszła by mi do domu a tak ma się po czym wspinać. Jeden pęd jest aż na dachu. Widać miejsce  odpowiednie i nawóz niezły znalazłam plus obornik . Kwitnie jak wariat.. Pokażę w sezonie.

Mój syn Stefan z kuzynem Zbigniewem D.zamontowali te kratki , walcząc z grawitacją i przyjmując różne pozycje baletowe...
Dzięki Bogu - kuzyn Zbigniew manualny jest i wszystko,, umi,,bo jest komu te różne,domowe rzeczy poprzyczepiać , powiesić- a nie zawsze lekkie są.

Tu widzimy kuzyna Zbigniewa - jak wykonuje ekwilibrystykę na drabince ,przy okazji montując karnisze .No i proszsz...prosto są przyczepione. A dwa lata wisiały krzywo..
.
 Zasłonki i firanki do kuchni  są zrobione i czekają , ale zdjęcie całości będzie pózniej- bo własnie  szaleje pan od kominków i tak jak myślałam szlag trafił całe moje sprzątanie. Nawet jest chyba gorzej niż było...

Jesienią robiłam ostatnie wylewki i znowu jest  dziura. Bo teraz, żeby  zrobić odbiór techniczny domu -kominki musza mieć dolot powietrza z zewnątrz. No i własnie Pan Jarosław z firmy Skolimowski Kominki- taki dolot uczynił. Potem oczywiście posprzątał i dziura zniknęła ale siwy dym pozostał. Lecz nie skarzę się - bo w piatek i sobotę  przy swoim  ogniu siedziałam.
Bezcenne
Zwłaszcza gdy leje i zimno na dworze.
Oczywiście , to tylko pierwsza cześć zabudowy , ale grzeje mocno i do mojej sypialni też ciepłym powietrzem dmucha.
Tu już widać światło w tunelu , ale jeszcze jeden kominek jest do zrobienia .Wielki z narożnym wkładem. Zejdzie się ...
Wiec nie wieszam jeszcze firanek i zasłonek - nie ta pora.
Za to kupiłam łóżeczka.Trzy sztuki.

Pierwsze jest ,, ludwikowskie,, znaczy lampucerskie jak trzeba.Nogi nie bardzo krzywe na szczęście ,,boki wyścielone starym ,porwanym jedwabiem,który zaraz się zdejmie i obije  lnem aplikowanym w róże, Pomaluje może, a może nie - się zobaczy pózniej.

I jeszcze takie dwa  mebelki  kupiłam. Nawet już przyjechały... Fajne są te wygięte  elementy i rzeżbki .
Łóżka maja rzecz bezcenną- a mianowicie ruchome stelaże , dzięki którym można podnosić poduszkę do góry. Gotowe do wstawienia. Super..
Aha i  fotel do kuchni przyjechał.
Kupiłam ze dwa miesiące temu , ale nie miałam miejsca w samochodzie żeby przywieżć. Zawsze  jest załadowany pod gwizdek i psy też przecież muszą jechać.Wystarczy ,że widzą wynoszone pudła albo padnie komenda,, jechać na wieś,,- to  kolejka do drzwi się ustawia i tylko skomlenie i jazgot słychać
Może powinnam kupić sobie cygański karawan?



Twarzowe.. prawda?
Ściskam
Gaja

SAMA SŁODYCZ...

$
0
0

Jak widać kominki nadal się robią...
Już od miesiąca.
I w związku z tym mam nowy tekst  kultowy  a mianowicie,, NIE POMYŚLAŁAM O TYM,,
Mówię do mojego pana kominkarza ,, Panie Jarku ? A dlaczego posadowił pan ten wielki, narożny wkład kominkowy tak nisko , przecież należało do poziomu szlichty  doliczyć jeszcze 2 cm zaprawy samopoziomujacej , 2 cm klejącej  i  minimum 3 cm podłogi ....
 Kratka wentylacyjna się panu nie zmieści a ja będę dokładać do kominka z pozycji leżącej ...
A pan Jarosław na to....,, NIE POMYŚLAŁEM O TYM,,
Panie Jarku ? Dlaczego pan nie zadzwonił albo choćby sms -a nie wysłał, że pana nie będzie? Ja biorę sobie wolne , jadę 60   km w jedną stronę, a pana nie ma na budowie.???
A pan Jarosław co na to???
NIE POMYŚLAŁEM O TYM,,
Cudowny tekst - okrąglutki , słodki wytrych,
Zero usprawiedliwiania się , tłumaczenia, zero poczucia winy.
Nie pomyślałem o tym -i już.
Kupuję ten zwrot  i będę używać.
A zawsze sądziłam ze dojrzały człowiek raczej by się spalił ze wstydu niż taki tekst wygłosił... ale  nie pomyślałam o tym ,że mężczyzn to nie musi dotyczyć.
,,Dojrzały mężczyzna,, to jest oksymoron - zresztą.
Byłam ostatnio  w teatrze na KLIMAKTERIUM  i ze sceny padło zdanie  z którym nie sposób się nie zgodzić.
,, Mężczyzna rozwija się do 6 roku życia , potem już tylko rośnie,,
Jednakowoż ogień już hula w obydwu kominach ,choć obudowy jeszcze wyglądają strasznie .
Bardzo to przyjemne jest - kiedy płomienie tańczą i z nawiewów ciepłym powietrzem dmucha.


Pierwszy wkład  już  obudowany. Finalnie zostanie wykończony ceramiką autorską,ale fotel można już było  w pobliżu ustawić i kto na tym skorzystał?


Komu się stopa życiowa bardzo podniosła- zważywszy na parszywe urodzenie i wczesne dzieciństwo spędzone w jamie pod deskami ??No komu?
Bambetle to jest dla Haliny środowisko naturalne. Ma i korzysta. Przecież pańcia nie po to fotel przed kominkiem postawiła żeby na nim siedzieć. Prawda?
Pańcia zaposiadała nowe półki w swojej sypialni i nie musi już spać w jednym łóżku z ksiązkami - więc niech sobie idzie, na tych półkach ustawia i psu głowy nie zawraca...

Sliczne półki , sosnowe,.... pięć. Wszystko co podręczne się na nich zmieściło i tak jakoś momentalnie  domowo się zrobiło.
Mała rzecz- a bardzo cieszy...
Zawoskowałam  je własnym woskiem i wypolerowałam tarczą filcową montowaną do wkrętarki.
Fajne są w dotyku, jakby safianowe... zupełnie inne  niż przy lakierze. I pięknie pachną.
Poza półkami - jeszcze okap został zamontowany.
Trzech facetów go zestawiało do kupy, a kierownikiem był nieoceniony kuzyn Zbigniew D.

Po wielu próbach i przymiarkach udało się ustawić go na właściwym miejscu.
Dłuuugo czekał ten dekor na swoją kolej.Kupiłam go z sześć  lat temu, kiedy dom był jeszcze marzeniem.a musiałam nabyć  bo się zakochałam  w  rzeżbionych kolumienkach.Teraz trzeba  będzie  całość pomalować na jasno i postarzyć. Powinno być dobrze. Zwłaszcza gdy się w  obudowie wyciąg założy ...
Przy okazji montażu okapu  - pokazało się wyrażnie , że miejsce na dekor  ceramiczny powinno być w pionie a nie tak jak teraz -w poziomie, więc trzeba znowu wezwać pana Leszka od glazury , wykonać kolejne poprawki i  zmienić projekt dekoru z krów i pastuszków na jakąś martwą naturę z kwiatami np.
Pastuszki się tam zwyczajnie nie zmieszczą...
Nie pomyślałam o tym -  NIE POMYŚLAŁAM...
Ściskam
Gaja

NIC NIE MAM,,, ZDMUCHNĘŁA MNIE BUDOWA CAŁKIEM

$
0
0
Długo tu nie byłam  wiem.I to nie dlatego , że się nic nie działo.
Przeciwnie, działo się bardzo wiele ale, nie mam zdrowia pisać znowu o kopaniu,cemencie i betonach. Wystarczy że muszę na to patrzeć i słuchać  pomp i ciężkich maszyn.
NIEDOBRZE MI SIE ROBI WIĘC TEN P0ST NA WESOŁO NIE BĘDZIE, RACZEJ NA WŚCIEKŁO...


Funkcjonuję gdzieś w przestrzeni między bloczkami fundamentowymi a suporeksem  i nie jest to niestety przestrzeń twórcza.
Atrakcją ostatnich dni było np rozjeżdzenie przez koparkowego - ogródka z 25 -letnimi borówkami amerykańskimi.
Były w najdalszym kącie grodu. Zniknęłam w domu na 5 minut. W tym czasie pan postanowił pojechać na skróty.... przez ogródek jagodowy, borówki, poziomki , truskawki i agrest.
JEZU.
Takie mam atrakcje tego lata.
Albo się dowiaduję w środę, że na czwartek potrzeba dwa metry sześcienne drewna na tzw szalowanie  wieńca.
I natychmiast  muszę odłożyć wszystko inne ,załatwić wycinkę transport i pocięcie.  Nic się nie zmieniło kochani... budowlańcom się zawsze cement kończy dwie minuty przed zamknięciem składu.
Dziś mi majster powiedział ,że on jest tak przyzwyczajony , więc po tym jak mi kazał na jutro zorganizować  stal, pręty i belki-   poleciłam mu się odzwyczaić .Ale nie mam złudzeń ze zadziała...
Wprawdzie na budowie postęp widać i to jest optymistyczne, ale mam dosyć. Słowo.
A jeszcze mnie czeka cała część drewniana.
Chyba jednak łatwiej mi będzie znieść stukot młotków , pił i zapach drewna , niż ten obrzydliwy cement i suporex.
Zadbałam trochę  o duży taras- dla kontrastu. Obsadziłam kwiatami, postawiłam starą ławkę, okryłam kocami, wrzuciłam autorskie poduchy i mam cudną, wygodną kanapę...
Lubię na niej leżeć ,więc podwiesiłam doniczki z kwiatami żeby mnie nie było widać.

Na tarasie południowym mam tzw sanatorium- czyli leżak, poduszki i narzuty ale co z tego - jak zawsze zajęte...


A    poza tym odbywają się rozliczne kursy ze sztuki włókna i ceramiki , więc czasem bywa wesoło.





 POZDRAWIAM
Może następny post będzie bardziej radosny... o ile bedę miała choć ze dwa dni wolne....
Gaja

OSIOŁKOWI W ŻŁOBY DANO- CZYLI POST O TYM JAK BEATKA PRZESZKLIWIAŁA PŁYTKI CERAMICZNE I CO Z TEGO WYNIKŁO.

$
0
0
Przyszła wreszcie pora na realizację dywanu pod stół kuchenny- co to miał być z bazowych, przeszkliwianych pytek.I trzeba było posprzątać pracownię, stoły  żeby ten dywan do szkliwienia rozłożyć i wzór jakiś ładny popełnić.
Jezu.. i po co mi to było.....
Znalazłam przy okazji klinkier w płytkach, klinkier w parapetach, gres i glazurę na ściany ...więc  poprzeszkliwiałam wszystko/ no prawie/
I teraz mam klęskę urodzaju...

Szkliwa Welte i TC na klinkierowym parapecie.Dobra wiadomość jest taka, że będę miała cudne parapety/ kiedyś/
Na klinkerze,,schodowym,, i szarej glazurze..
Na zółtym klinkierze/ niebieska/ i zwykłym gresie..
Na gresie jasno-szarym. Jakiś kawałek z łazienki miałam i zrobiłam próbę.
Gres jest niezawodny. Przeszkliwia się idealnie a na jasnym efekt jest spektakularny..
A może by tak patchwork pod stołem ułożyć?
Na parapecie z jasnego i klasycznego klinkieru...
Parapety i okładzina klinkierowa...
A tu widać numer stulecia- czyli pocięte i przeszkliwione stare, czerwone cegły.
Cięłam osobiście na maszynie ,,Dedra,,która dowodzi ,że nie zawsze dobre jest tylko to co drogie .Kupiłam w Zelechowie  za 200 zł- bo innej nie było a majster potrzebował  glazurę ciąć .I tniemy już trzeci rok.
Cegłę też- jak widać
Cieszy mnie to bardzo,,, zwłaszcza ,że trzeba  się zabrać za planowanie podłóg w pracowni - jako że budowa intensywnie postępuje..

A na tym zdjęciu widać pierwsze  podejście  pod projekt ,, ŚCIANKA,, czyli pracownianą, odpadową zbieraninę, próbki majoliki, przeszkliwień, etc.
Może zostanie naklejone na ścianę, może obłożę tak kominek w pracowni....
Albo  zrobię ceramiczne collage...


A tu widać mój własny projekt autorski. To coś robiłam od początku do końca - czyli zero gotowców.Mam taki pomysł na uzupełnienie dziur w moich drewnianych ścianach...

Jak widać doszłam już do siebie mimo,że intensywne prace murarskie trwają i znowu pól swojego lasu musiałam wyciąć. Przyjechał ostatnio szef ekipy stolarskiej i stwierdził, że ,,za mało będzie,,
Co by tu nie mówić -tak własnie   działa lecznicza siła rękodzieła i pracy twórczej.
 Pobyt we własnym świecie zawsze jest  dla mnie najlepszym lekarstwem... Nawet gdy byłam w czarnej d.. mówiłam sobie ,,nie myśl o pierdołach tylko idz do pracy...
Zawsze   działa.
Ściskam
Gaja

PS dla mojej chicagowskiej Ani
Anus to jest Twoja praca - pamietasz byłysmy na zajeciach u Joasi Duckiej - Dembeckiej.
Piekna ,prawda? 
Poszkliwilam Ci i nie wiem czy wysyłać? czy jak
Ucałowania
Tęsknię..

CO PANIĄ INSPIRUJE?

$
0
0


Oto jedno z najczęstszych pytań zadawanych przez dziennikarzy i komentatorów mojej radosnej twórczośći..
,, CO PANIĄ INSPIRUJE?
A zaraz potem zykle pytają..
SKĄD TE KOLORY I JAKIM CUDEM UDAJE SIĘ PANI JE POŁĄCZYĆ?
Oto odpowiedz...








Mój ogród,
Letni, monotematyczny , rózany i  liliowcowy,
Morze kwiatów,
Falbanki, platki, oczka i gardziele do uwielbiania , podziwiania i obcałowywania.
Jedyne miejsce gdzie tak naprawdę się modlę. Bo choć nie jestem bardzo religjna -tutaj, w moim ogrodzie , szczerze dziękuję Bogu za jego dzieło...

O liliowcach zaś - mam w tym roku pewną historie do opowiadania
Jest w Polsce kobieta , pani która hoduje przepiękne, własne odmiany, siewki i rejestruje je w Stanach Zjednoczonych . To jest długa i kosztowna procedura  i w związku z tym zarejestrowane liliowce pani Grażyny Świątkowskiej  mają światową cenę/ ok 100 dol.za sadzonkę/
Na odmianę ,, Warmia,, czekałam dwa lata.
Warto było, bo ta odmiana wiąże nasiona- co u nowoczesnych krzyżówek nie zdarza się często. Jak każdy miłośnik - chcę mieć własne siewki i zapylam, zapylam i nic. A ,, WARMIA,, cytując panią Grażynę-,,przyjmuje wszystko niczym w domu rozpusty,,
Więc kupiłam.
Posadziłam w pełnym słońcu - tak jak liliowce lubią.
Trzęsłam się -bo drogi i wyczekany
Aż pewnego wieczoru moja Niunia postanowiła sobie schować kość na póżniej
W ogrodzie...
Który ma  powierzchnię 3, 500 m/kw
Gdzie zakopała??
NO??
Oczywiście na ,, WARMII,, kawałkujac sadzonkę na drobne odcinki- swoimi wielkimi.wilczymi łapskami ..
No to koniec... myslę sobie. Tego żadna roślina nie zniesie. Liliowce wytrzymują rozjechanie traktorem ,koniem, autem ale psie łapy i na kawałki - to chyba za wiele.
Ręce mi opadły ,ale resztki wsadziłam w ziemię... bo na kompost  sto dolców to mi szkoda było wyrzucić.
I co?
Jest ,, Warmia,,
Słaba, pojedyncza sadzoneczka ale jest.Tyle , że nie kwitła.... no jeszcze czego...
O kochane moje liliowce - nie do zabicia.
Polecam do każdego ogrodu- z wyjątkiem miejsc w pełnym cieniu.
Na szczęście stają się coraz bardziej popularne i łatwo je kupić ,np na Allegro..
Kiedy kwitną, miesiącami,w masie , setkami pąków -to jest dopiero widok i inspiracja...
Sciskam
Wasza szczęśliwa
Gaja

OPOWIEŚCI Z KRYPTY...

$
0
0
O rany, o rany o rany...
Buduje mi się najpiękniejsza pracownia na świecie..
Żaden tam - Różowy  Kundel, ale Pałac Kultury - normalne..
Jestem świeżo po ukończeniu parteru. belki stropowe  już  są na swoim miejscu . Majstrzy  ułożyli sobie prowizoryczny strop z desek - i nagle zbudowało mi się wnętrze.

Nie powiem ze mi się podoba - bo to nie określi stanu mojego ducha...
Jestem zachwycona i szczęśliwa ...ze ściśniętym gardłem... tak do łez ,
Zrobić z tej starej ruiny  taką cudną chałupę... kolejną... No to trzeba mieć nerwy ze stali ,wyobraznię i hart... No i majstrów tez trzeba znależć odpowiednich.
Oto moja ekipa
Pan Tadeusz i pan Robert.
Cudowni faceci.
Cisza i spokój na budowie,profesjonalizm i wdzięk.
Ściany poskładane co do centymetra,prościutkie , w linii.
Wymienione co musi być wymienione. I tylko tyle. Co stare i w dobrym stanie- to pozostało.
Tu widzimy panów na podłodze pietra - i suficie parteru.
Bo piętro dopiero się buduje..

Belki stropowe były tak ciężkie ,ze kuzyn Jarosław D musiał przyjechać traktorem z podnośnikiem..

Część garażowa- czyli to co zostało  zbudowane z suporeksu- zaczyna  wyglądać po ludzku ,bo ściana dostała kamienną okładzinę...
A oto moja najnowsza przyjaciółka- szlifierka firmy Makita,którą się fantastycznie czyści stare bale  do tzw gołego drewna.
Dostałam od męża w prezencie....
 Długo myślałam co zrobić ze ścianami...Czy ten shabby chic zdzierać czy nie. Ale zeszlifuję wszystko bo się   stara malatura ledwo trzyma i brud jest..

Poza czyszczeniem ścian i jeżdzeniem po śruby i gwożdzie - zajmuję sie dopieszczaniem mojego nowego ogrodzenia od fontu , które również zostało zrobione . I teraz czeka na pomalowanie kremowym impregnatem
O żadnej pracy twórczej nie ma mowy, ale farbowanki się zrobić udało i nawet niezłe kolory mi wyszły

Sciskam-
wasza
zapracowana Gaja

ps
Taki będzie widok z okna lukarny na piętrze... mniaaam...

Viewing all 74 articles
Browse latest View live